15. Włóczędzy (Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński)
[Powrót do tekstów z płyty Wojna postu z karnawałem]
15. Włóczędzy [03:23] (muz. P. Gintrowski, sł. J. Kaczmarski – wykonanie Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński)
Wchodzimy z twarzami zdrowymi od mrozu
Siadamy przy ogniu tańczącym z radości
Ścieramy z nadgarstków odciski powrozów
Wołamy o wino i chleb, i tłustości
Spod ścian patrzą na nas w milczeniu miejscowi
Napięci, na wszystko gotowi
Wchłaniamy łapczywie wielkimi kęsami
Łykamy alkohol aż warczy nam w grdykach
Bekniemy czasami, pierdniemy czasami
Aż z ław w ciepło wzbija się woń wędrownika
I płynie pod ściany miejscowych jak ręka
Co mówi – przestańcie się lękać
Śpiewamy piosenki o drodze i pracy
O braku pieniędzy i braku miłości
Podnoszą się ze snu miejscowi pijacy
Słuchają oczami rozumnej przeszłości
Ktoś wstanie, podejdzie, zapyta – kto my?
My dzieci wolności, bezdomne my psy
Przysiądą się stawiać i pytać nieśmiało
Gdzie dobrze, gdzie lepiej, a gdzie pieniądz rośnie?
I plączą się cienie pod niską powałą
I coraz jest ciaśniej i duszniej, i głośniej
Bo oto włóczędzy z przeszłością swą mroczną
Dla ludu się stają wyrocznią
Mówimy o wojnach w dalekich krainach
Zmyślamy bogactwa zdobyte, stracone
Słuchają jak mszy, dolewają nam wina
I dziewki przysiądą się też, ośmielone
Do ognia dorzuci przebiegły gospodarz
Noc długa korzyści mu doda
Rozgrzani, snujemy niezwykłą opowieść
Zazdroszcząc im tego, że tacy ciekawi
Choć mają, co każdy tak chciałby mieć człowiek
A za – byle co – już gotowi zastawić
By włóczyć się, szukać i błądzić jak my
I żyć bez pór roku, bez nocy i dni
Pijemy i każdy już ma coś na oku
Ten nocleg w piekarni, ten pannę piersiastą
Świt znajdzie nas znowu za miastem na stoku
Gdzie nikt tak naprawdę nic nie ma na własność
A wam pozostanie piosenka i sny
„My dzieci wolności, bezdomne my psy…”