11. Do potomnego (Contra Mundum)
[Powrót do tekstów z płyty Cześć i chwała bohaterom]
11. Do potomnego (Contra Mundum) [7:36] (muz. Norbert „Smoła” Smoliński – wykonanie Contra Mundum), – Tadeusz Gajcy (1944 rok),
wstęp: fragment wiersza „Śpiew murów” – Tadeusz Gajcy
Słuchaj tych głosów, bo po to szczęśliwie
ocalon został w tragicznej potrzebie,
byś chleb powszedni łamał sprawiedliwiej
i żył za tamtych i za siebie lepiej.
Tadeusz Gajcy – fragment wiersza „Śpiew murów”
Niewiele wiem jak ty zapewne:
rzeka przepływa miastem moim,
a nad nią z brązu postać stoi
i domy z prawej, domy z lewej,
w których o twarzach nam podobnych
w pościelach leżą, oczy mrużą
ludzie znużeni jak obłoki
w sen zapatrzeni niby w lustro.
Są światy dwa i znasz je także:
wystarczy rzęsą oczy przykryć,
a widać tło błękitne, gwiazdę
wysoko na nim, ruch zieleni
nad tajemniczym ptaków krzykiem.
Jedna jest ziemia, która niesie
ciebie i mnie, i jedna młodość;
w niej nauczony lęku – pięści
wzniosłem krnąbrne ponad głową
i w szczęk żelaza zasłuchany
mijałem dzień po dniu jak krzyże
jak ty – podniesiesz na mnie kamień
lub rzucisz z wzgardą ziemi grudę.
Kochałem tak jak ty zapewne,
ale mi serca dano skąpo
na miłość moją niepotrzebną,
bowiem stawały nad epoką,
której imiona dajesz teraz
olbrzymia śmierć i przerażenie.
Nie żebym uląkł się lub płakał,
nie żebym czekał już skazany
na trwałość kruchą – szukam w gwiazdach
zarysu twego. Między nami
jak dłonie dwie złączone są
pamięci nasze i miłości,
a jeden tylko wspólny dom,
który nade mną w tobie rośnie.
Piszę – jak grabarz dół wybiera
na ciała bezruch, dłoni rozpacz
i słowo małe staje nieraz
jak krzyż lub wieniec. Jeśli zostać
dane mu będzie – ręka twoja
otworzy je i sercem spełni,
a czas, co młodość ku jesieni
przechyla twardo – twarz wywoła
kamienną już i nocną wiecznie.
A blisko – mur omszały chroni
spokoju tych, co dłoni wierząc
i miłość mierząc ostrzem broni
upadli w piasek twarzą szczerą.
Szyderczy krzyż imiona proste
ocienią chętnie; jeszcze słychać
bojowy marsz i bliski pocisk,
co grobem był im i kołyską.
Cokolwiek pieszczą dłonie nasze,
niewierne jest: czy liść, czy woda
przecieka poprzez palce; twarz się
odsuwa bliska w cienie gęste
i tak odsuwa się nam młodość
i radość prosta, że jesteśmy.
i tak odsuwa się nam młodość
i radość prosta, że jesteśmy.
Miasto, w którym do ciebie piszę – stoi ciemne,
choć zwykle słońce liże mury
spryskane pismem krwi daremnej.
Człowiek przechodzi tam niewielki
i oczy zwraca żalem zbrojne,
jak ja do ciebie poprzez wieki
bezbronne słowo i opowieść.
Niewiele wiem jak ty zapewne:
idziemy razem patrząc czujnie:
ty – na gwiaździstym, prostym niebie
szukasz płomienia i mnie w łunie,
ja – odwrócony – serce pełne
miłości smutnej niosę jak
żołnierz mogiłę pod swym hełmem
niesie przez czas.
ja – odwrócony – serce pełne
miłości smutnej niosę jak
żołnierz mogiłę pod swym hełmem
niesie przez czas.