Płać gotówką!
Wiele osób radzi, by na zakupy – zamiast z kartami płatniczymi – wybierać się z gotówką. Ma to służyć większej kontroli nad wydatkami. Prawdopodobnie ze względu na ludzkie uwarunkowania psychologiczne, trudniej nam jest rozstać się z pieniędzmi mając je fizycznie w kieszeni czy portfelu niż posiadając je w postaci wirtualnej, na karcie płatniczej.
Co więcej, idąc do sklepu z banknotem 100 zł, nie wydamy więcej niż 100 zł. Idąc z kartą, możemy ją wydrenować do zera, a czasem (karty kredytowe, konta z debetem itp.) zrobić zakupy zaciągając kredyt bez wcześniejszego jego zaplanowania. To wszystko jednak punkt widzenia płatnika, konsumenta, kupującego. A jak to wygląda po stronie sprzedawcy?
Nie jest wiedzą powszechną fakt pobierania przez operatorów kart płatniczych prowizji za płatność. Część każdej dokonywanej wpłaty trafia do banków i organizacji takich jak VISA czy MasterCard. W zależności od umowy, obrotów sklepu itp., jest to prowizja sięgająca do 3% wpłaconej kwoty oraz czasami stała opłata np. za impuls telefoniczny terminala obsługującego płatność.
Zawierając umowę na obsługę płatności kartowych, sprzedawca zobowiązuje się do niepobierania od kupującego opłat za transakcję oraz nieinformowania klienta o prowizji. Widoczne czasami w sklepach informacje typu „płatność kartą od 10 zł” nie są zgodne z regulaminem tej usługi i są najpewniej stosowane przez przedsiębiorców, których umowa przewiduje pewną stałą opłatę (oprócz procentowej) – stąd przy drobnym zakupie koszty sprzedawcy mogłyby być wyższe niż marża…
A zatem: jeśli chcesz, aby Pani Basia z osiedlowego kiosku otrzymała całe 12 zł, które masz do zapłaty za zakupione u niej produkty, nie płać kartą – dokonaj płatności gotówką. Jeśli chcesz, aby księgarnia, w której kupujesz książkę, nie otrzymała „trzydziestu złotych minus prowizja” , lecz pełne trzydzieści złotych, zapłać gotówką. To samo dotyczy innych punktów handlowych oraz usługowych.
Można by, idąc tym tropem, „robić komuś na złość” i celowo płacić kartą („a niech nie dostanie całości, tak u niego drogo!”). Cóż, nie każdego sprzedawcę musimy lubić, tyle tylko, że ani VISA ani MasterCard nie są polskimi instytucjami, również banki nie są już w znakomitej większości polskie (choć kilka z nich ma jeszcze polskie nazwy), zatem płacąc kartami po prostu wyprowadzamy pieniądze z Polski. A nie jest to przecież cel patrioty.
Choć może się to wydawać błahe, lepsze jest 2 zł pozostające w rękach polskiego przedsiębiorcy niż zagranicznej instytucji finansowej. A przecież każdego dnia wykonywanych jest mnóstwo transakcji kartowych, na mniejsze i większe kwoty. Ostatecznie więc kwota prowizji kartowych jest znacząca. Oczywiście, zalety korzystania z kart wszyscy dziś znamy. Ale przecież nie wszystko w życiu robimy dla własnej wygody, prawda?
Osobną kwestią jest temat bezpieczeństwa (płacąc kartą zostawiasz, zasadniczo na zawsze, ślad po sobie), działanie kart zbliżeniowych, kradzieży numerów kart itp., ale to temat na osobny tekst.
Warto natomiast wiedzieć, że podobne prowizje (choć już niższe) płacą także właściciele sklepów internetowych. I to nie tylko za przyjęcie płatności kartą, także za tzw. szybkie przelewy (płatność niewymagająca wprowadzania numeru konta itp.). Najdroższy jest pod tym kątem PayPal. Jeśli chcemy zatem, by do sprzedawcy trafiła pełna wpłacana przez nas kwota, należy wykonać tradycyjny przelew bankowy.