10. Pokolenie (Contra Mundum)

[Powrót do tekstów z płyty Cześć i chwała bohaterom]

Contra Mundum - Cześć i chwała bohaterom

10. Pokolenie (Contra Mundum) [5:51] (muz. Norbert „Smoła” Smoliński, Adam „Malczas” Malczewski) – Krzysztof Kamil Baczyński (22 lipca 1943 roku),
wstęp: fragment wiersza „Pieśń” z tomiku „Gdziekolwiek ziemia” – Tadeusz Borowski, fragment recenzji tomiku „Gdziekolwiek ziemia” z prasy konspiracyjnej, 1943 rok – Wacław Bojarski

Zostanie po nas złom żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń.

Tadeusz Borowski, 1943 rok

Otóż nie! Choćby miał po nas przemaszerować chamski but kata,
choćby wgniótł w ziemię nasze ciała, zniszczył, zgnoił, rozmazał,
choćby zmienił naszą, jakże nędzną, broń w kupę złomu
– to przecież dla przyszłych pokoleń będzie ten nasz krzyk niezaspokojony,
niezadławiony, żarliwy – pragnieniem mocnego dobra.
I choćby zawieść miało wszystko, to jedno po nas zostanie na pewno.

Wacław Bojarski ciężko raniony przez Niemców tuż po złożeniu kwiatów pod pomnikiem Kopernika w Warszawie w maju 1943 roku, zmarł 5 czerwca w wieku 22 lat.
fragment publicystyki – polemika Tadeusz Borowski / Wacław Bojarski

Wiatr drzewa spienia. Ziemia dojrzała.
Kłosy brzuch ciężki w górę unoszą
i tylko chmury – palcom czy włosom
podobne – suną drapieżnie w mrok.
Ogromne nieba suną z warkotem.
Ludzie w snach ciężkich jak w klatkach krzyczą.
Usta ściśnięte mamy, twarz wilczą,
czuwając w dzień, słuchając w noc.
Nas nauczono. Nie ma litości.
Po nocach śni się brat, który zginął,
któremu oczy żywcem wykłuto,
Któremu kości kijem złamano,
i drąży ciężko bolesne dłuto,
nadyma oczy jak bąble – krew.
Nas nauczono. Nie ma sumienia.
W jamach żyjemy strachem zaryci,
w grozie drążymy mroczne miłości,
własne posągi – źli troglodyci.
Nas nauczono. Nie ma miłości.
Jakże nam jeszcze uciekać w mrok
Nas nauczono. Nie ma miłości.
Jakże nam jeszcze uciekać w mrok

przed żaglem nozdrzy węszących nas,
przed siecią wzdętą kijów i rąk,
kiedy nie wrócą matki ni dzieci
w pustego serca rozpruty strąk.
Nas nauczono. Trzeba zapomnieć!
żeby nie umrzeć rojąc to wszystko.
Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko.
Szukamy serca – bierzemy w rękę,
nasłuchujemy: wygaśnie męka,
ale zostanie kamień – tak – głaz.

I tak staniemy na wozach, czołgach,
na samolotach, na rumowisku,
gdzie po nas wąż się ciszy przeczołga,
gdzie zimny potop omyje nas,

I tak staniemy na wozach, czołgach,
na samolotach, na rumowisku,
gdzie po nas wąż się ciszy przeczołga,
gdzie zimny potop omyje nas,

nie wiedząc: stoi czy płynie czas.
Jak obce miasta z głębin kopane,
popielejące ludzkie pokłady
na wznak leżące, stojące wzwyż,

nie wiedząc, czy my karty iliady
rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie,
czy nam postawią, z litości chociaż, nad grobem
nad grobem, nad grobem krzyż.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *