Walecznych tysiąc

[Powrót do polskich pieśni patriotycznych]

Polskie pieśni patriotyczne

Pieśń „Walecznych tysiąc” napisał poeta niemiecki Julius Mosen, ku czci  4 pułku piechoty Królestwa Polskiego (tzw. Czwartaków), którego żołnierze rekrutowali się przeważnie z warszawskiej biedoty, rzemieślników i służby dworskiej. Czwartacy wsławili się swoim bohaterstwem w czasie Powstania listopadowego w walkach pod Zakrzewem, Dobrem, Wawrem i w bitwie pod Olszynką Grochowską. Brali też udział próbie odsieczy warszawskiej Woli. Odmówili oddania broni carskim wojskom i przekroczyli w pełnym uzbrojeniu granicę pruską pod Brodnicą.

Po dwóch latach internowania w twierdzach Grudziądza, Kwidzyna i Gdańska Czwartacy nie powrócili do swoich domów na terenie zaboru rosyjskiego, lecz masowo wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, gdzie stali się trzonem „Gromady Grudziąż” i „Humań” o ideologii rewolucyjno-demokratycznej. Melodia utworu pochodzi z zagranicy. Według niektórych badaczy napisał ją francuski kompozytor Joseph Denis Doche, według innych – niemiecki kompozytor Gustaw Albert Lortzing, który zaczerpnął motyw z muzyki do dramatu „Kościuszko der alte Feldherr”.

Walecznych tysiąc

Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę,
przysięga klęcząc: świadkiem naszym Bóg.
Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę,
Śmierć naszem hasłem, niechaj zadrży wróg.
I dobosz zagrzmiał już sojusz zawarty,
z panewką próżną idzie w bój pułk czwarty.

Wiadoma światu ta sławna Olszyna,
Gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał.
Paszcz tysiąc zieje, rzeź krwawa się wszczyna
Już mur zwalony, nie padł ani strzał;
Okropny postrach poniósł tłum rozżarty,
Spokojnie wrócił do Pragi pułk czwarty.

Pod Ostrołęką wróg się dumnie zrywa,
Otacza wolnych dzikiej hordy wał,
Śmierć albo życie, tu wyboru nie ma,
Z bagnetem w ręku, nie padł ani strzał.
I już dla naszych odwrót jest otwarty,
I któż to zdziałał? A był to pułk czwarty!

On to po ciężkiej i krwawej rozprawie
Jak ostry piorun, jako bitwy Pan,
Ponuro wracał ku tęsknej Warszawie,
Krew obmył w Wiśle już z przyschniętych ran.
Czerwono w morzu płynie prąd niestarty,
Krew to walecznych, przelał ją pułk czwarty.

Daremne męstwo! Ojczyzna zgubiona;
Ach! Nie pytajcie, kto spełnił ten czyn;
Zabójczy potwór wyszedł z matki łona,
Ojczyzny zgubą jej rodzony syn.
W kawałki znowu kraj polski rozdarty,
Krwawemi łzami zapłakał pułk czwarty.

Żegnajcie bracia, których mam przy boku,
Za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń,
Wam lepszy udział dostał się w wyroku,
Nam chytra zdrada wzięła z ręki broń.
Jak biedny tułacz na kiju oparty
W kraj obcy idzie nasz dzielny pułk czwarty.

Dziesięciu mężczyzn obłąkanym krokiem,
Przechodzi chwiejno pod graniczny słup;
Ciekawem zewsząd na nich patrzą okiem,
Z nich każdy idzie, jak bez życia trup.
Kto idzie? Stójcie, grzmią graniczne warty.
My to, dziesięciu — cały to pułk czwarty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *