„Równowaga” – Zbigniew Herbert
[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]
[ Powrót do tomu Hermes, pies i gwiazda ]
„Równowaga” – Zbigniew Herbert
Był to ptak, a właściwie żałosny szczątek ptaka zjadanego przez pasożyty. Obdarty z pierza, o sinej skórze, którą wstrząsał dreszcz bólu i obrzydzenia, próbował się jeszcze bronić wyskubując dziobem białe robaki pokrywające go ruchomą gęstwą. Zawinąłem go w chustkę i zaniosłem do znajomego przyrodnika. Chwile obserwował, a potem powiedział:
-Wszystko w porządku. Robaki, które go toczą, noszą w sobie niewidoczne dla oka pasożyty i najprawdopodobniej w komórkach tych ostatnich rozgrywa się proces wzmożonej przemiany materii. Jest to zatem klasyczny przykład zamkniętego układu o nieskończonej drabinie współzależności antagonistycznych, warunkujących równowagę całości. Wbrew pozorom, to co widzimy, jest rumianym owocem labo, pąsową różą życia. Trzeba dbać o to, by gęsta tkanina oddechu i duszenia nie pękła w żadnym miejscu, gdyż wtedy ujrzelibyśmy coś znacznie gorszego od śmierci i bardziej przerażającego od życia.