„Świt” – Zbigniew Herbert
[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]
„Świt” – Zbigniew Herbert
W najgłębszym momencie przed świtem roz1ega się pierwszy głos tępy i ostry zarazem jak uderzenie noża. Potem z minuty na minutę wzmagające się szmery drążą pień nocy.
Wydaje się, że nie ma żadnej nadziei.
To, co walczy o światło, jest śmiertelnie kruche.
I kiedy na horyzoncie ukazuje się okrwawiony przekrój drzewa, nierealnie duży i prawdziwie bo1esny, nie zapomnijmy błogosławić cudu.