„Artur” – Zbigniew Herbert
[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]
[ Powrót do tomu Epilog burzy ]
„Artur” – Zbigniew Herbert
… a nie zaśpiewam więcej nigdy piosenki o Felku Stankiewiczu
ani pułkowego hymnu o czerwonych makach
więc odszedłeś Arturze straszna była zima
ani śladu po bitwie ani śladu po makach
więc odszedłeś Arturze tam gdzie inni idą
swoim wojskowym krokiem pierś wypiętą
i tylko jeszcze echo niepocieszone echo
błąka się po strunach jak zbłąkany Anioł
a teraz – śmiech powiedzieć – w aniołów śpiewasz chórze
skryty światłością wielką światłością niepojętą
śpiewasz kiedy otwieram okno nastawiam herbatę
tak Julio
Arturze