Propaganda w Platformie Obywatelskiej

– W lipcu 2008 roku dziennikarze dotarli do pisemnych instrukcji propagandowych dla działaczy Platformy Obywatelskiej. Ściągawki, co i jak mówić, powstawały w kancelarii premiera i były rozsyłane codziennie do ministrów i posłów PO. Wynikało z nich, że w wystąpieniach w mediach politycy PO mieli zajmować się głównie krytykowaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wychwalaniem Donalda Tuska. Gotowe tezy i propozycje wypowiedzi podpowiadali im specjaliści od marketingu.

„Przekazy dnia”, bo tak nazywały się instrukcje, powstawały w departamencie komunikacji społecznej kancelarii premiera i uderzały głównie w prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według zaleceń rządowych, do których dotarli dziennikarze należało mówić, że „stoi on na czele frontu obrony skompromitowanych mediów publicznych” i że jego wypowiedzi są haniebne. Powinno się też podkreślać, że prezydent nie jest politykiem samodzielnym i wypełnia zadania postawione przez brata. Marketingowcy przygotowujący „przekazy dnia” byli opłacani z funduszy Kancelarii Premiera, a więc płacili za nie podatnicy.

– W 2008 roku Platforma Obywatelska umieściła na swojej stronie internetowej sondaż z pytaniem czy posłowie powinni ratyfikować traktat lizboński. W sondzie oddano prawie 20 tys. głosów, a 54% internautów wybrało odpowiedz „nie”. „Tak” wskazało jedynie 35% odwiedzających stronę PO. Trzecią opcję „powinno odbyć się referendum” wskazało 11% uczestników sondy. Administrator strony zmienił więc wynik sondażu odwracając słupki.

– Gdy w sierpniu 2009 roku Kancelaria Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ogłosiła przetarg na monitorowanie mediów, wywołało to oburzenie ze strony posłów Platformy Obywatelskiej. Twierdzono, że to marnotrawstwo pieniędzy, a prezydent Lech Kaczyński powinien sam czytać gazety. Tymczasem w sierpniu 2010 roku rozstrzygnięto taki sam przetarg na monitorowanie mediów, ale już dla Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Ta sprawa przeszła w mediach bez echa i nie wywołała komentarzy posłów PO.

– Na początku 2010 roku wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna polecił działaczom młodzieżówki Platformy Obywatelskiej wpisywać na internetowych forach pozytywne komentarze o Platformie. Według instrukcji: „Praca grupy miałaby polegać na dodawaniu na kilkunastu największych polskich portalach komentarzy życzliwych PO”. Działacze mieliby na to poświęcić około 30 minut dziennie, przy zachowaniu najwyższego stopnia dyskrecji.

– Po wybuchu afery Amber Gold, dziennik Rzeczpospolita dotarł do tzw. przekazów dnia przygotowywanych przez Pawła Olszewskiego, rzecznika prasowego klubu Platformy Obywatelskiej, w których to opozycja odpowiadała za setki milionów złotych utraconych w Amber Gold. Posłowie PO mieli mówić: „Pierwsze wyroki w sprawie Marcina P. zapadły w czasie rządów Jarosława Kaczyńskiego. PiS nadzorował wówczas służby specjalne oraz prokuraturę i miał możliwość podjęcia odpowiednich kroków”. Gdy media ujawniły, że premier otrzymał notatkę ABW o Amber Gold w maju, czyli mógł ją wykorzystać w rozmowie z synem, treść instrukcji brzmi: „Kwestia notatki ABW to wątek poboczny. Premier zrobił w sprawie Amber Gold wszystko, co do niego należało. Zgłaszanie przez opozycję kolejnych zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera to nowy sposób na polityczne życie”.

– Według serwisu Sotrender, w 2013 roku profil Platformy Obywatelskiej na Facebooku miał maksymalnie 19 polubień tygodniowo. Nastąpił jednak nagły wzrost polubień do 8 tys. w ciągu tygodnia. Okazało się, że partia Donalda Tuska z premedytacją wykorzystała do tego program Euro Staż. Był to konkurs dla osób między 19 a 26 rokiem życia. Zwycięzców, którzy mieli pojechać na płatny staż do Parlamentu Europejskiego wybierali internauci. Dla głosujących przewidziane były nagrody, wystarczyło tylko zaakceptować regulamin Euro Stażu i kliknąć „Lubię to!”.

W regulaminie konkursu Euro Staż widniał zapis: „Udostępnianie Organizatorowi dane osobowe uczestników mogą być przetwarzane przez Organizatora wyłącznie w celu wykonania ich obowiązków związanych z Konkursem oraz w celach informacyjno-marketingowych Organizatora, związanych z promowaniem działalności partii politycznej Platforma Obywatelska Rzeczypospolitej Polskiej.” Każdy użytkownik akceptując regulamin dodawał więc swój „like” do strony PO na Facebook’u.

– Piotr Waglowski, prawnik i autor serwisu Vagla.pl zauważył, że debata w sprawie przejęcia części pieniędzy z OFE do ZUS prowadzona jest w czasie wakacji, w sposób mało przejrzysty. Towarzyszyło jej zjawisko masowego publikowania komentarzy, które broniły rządu. Te komentarze były do siebie podobne, często powiązane z jednym adresem IP. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem było to, że młodzieżówka partii rządzącej zajęła się publikowaniem tych komentarzy. Piotr Waglowski zaczął się jednak zastanawiać, czy przypadkiem rząd nie zawarł umowy z jakąś firmą na prowadzenie tego typu kampanii. Poprosił więc Kancelarię Premiera o przedstawienie umów, jakie rząd zawarł na usługi w zakresie PR, które oczywiście opłacane były z pieniędzy podatników.

Kancelaria Premiera nie odpowiedziała na wniosek Waglowskiego w terminie. To sprawiło, że media zainteresowały się sprawą. Po otrzymaniu kopii umowy zawartej ze spółką brandADDICTED sp. z.o.o. znalazły się zapisy, że zlecona usługa miała obejmować:
– realizację kampanii kontekstowej w serwisie facebook.com o wartości 6.000,- zł. netto (słownie: sześć tysięcy złotych) mającej na celu zwiększenie liczby fanów na profilu Kancelarii Premiera
wsparcie kryzysowe w zakresie komunikacji (…) Jako wsparcie kryzysowe rozumiana jest analiza i rekomendacja działań, jakie powinien podjąć Zleceniodawca, aby złagodzić lub zniwelować w mediach społecznościowych opinie o działaniach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jak i samego Prezesa Rady Ministrów.
– opracowanie koncepcji Programu Ambasadorskiego angażującego internautów szczególnie aktywnych na kanałach Zleceniodawcy w mediach społecznościowych.

– Natomiast w 2015 roku Ewa Kopacz na wyjazdowym posiedzeniu klubu Platformy Obywatelskiej w Jachrance przyznała, że partia zatrudniła osoby, którym będzie płacić za krytykę Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydenta Andrzeja Dudy w sieci. Zatrudniono 50 osób, ale docelowo miano tę liczbę zwiększyć do 100.

Dodaj komentarz