1945 r.: Masakra w więzieniu na Radogoszczu

 

[ Powrót do historii Polski ]

 

Więzienie na Radogoszczu powstało na bazie doraźnie utworzonego obozu przejściowego, co miało miejsce 8 listopada 1939 roku w fabryce włókienniczej należącej do Michała Glazera (znajdowała się przy obecnej ul. Liściastej 17 – teren Fabryki Pierścieni Tokowych „Prima”). Służyło ono niemieckiemu okupantowi podczas realizacji przez Gestapo Intelligenzaktion – dużej akcji represyjnej skierowanej względem miejscowej polskiej inteligencji. W owym czasie w fabryce włókienniczej Samuela Abbego ( ok. 1 km w linii prostej od fabryki Michała Glazera) działał obóz przesiedleńczy, w którym Niemcy przetrzymywali ludność cywilną wyłapaną w ramach Intelligenzaktion.

Już w drugiej połowie grudnia 1939 roku Niemcy zakończyli wstępny etap Intelligenzaktion (500 osób rozstrzelanych w lasach lućmierskich) i rozpoczęli metodyczne przerzucanie więźniów z fabryki Glazaera do fabryki Abbego. Ostatnia taka grupa osób została relokowana 5 stycznia 1940 roku. Następne pół roku to jednoczesne funkcjonowanie obozu przesiedleńczego i obozu przejściowego na terenie fabryki Samuela Abbego. Dwie „placówki” znajdowały się pod komendą łódzkiego gestapo. Więźniów przesiedlonych umieszczano na parterze, gdzie znajdowała się hala tkacka, a więźniowie z klasycznych łapanek byli osadzani w posiadającym trzy piętra budynku przędzalni fabrycznej.

Summa summarum łódzkie gestapo przekazało wraz z 1 lipca 1940 roku obóz przejściowy w fabryce Samuela Abbego gestii niemieckiej policji w Łodzi – w celu utworzenia tzw. „Rozszerzonego więzienia policyjnego”. Jego szefem-komendantem mianowano Waltera Pelzhausena, porucznika policji niemieckiej. Załoga pozostała ta sama – byli to w większości volksdeutsche, którzy byli w więzieniu strażnikami. Wyposażono ich w mundury po przyjęciu do niemieckiej policji. Po przejęciu obozu przez policję jego funkcja jako obozu przesiedleńczego stopniowo była wygaszana, by zaniknąć najprawdopodobniej do końca 1940 roku.

Masakra w więzieniu na Radogoszczu - 1

Niemiecki policjant dokonuje egzekucji więźnia osadzonego na Radogoszczu

 

Wbrew powszechnej opinii więzienie na Radogoszczu nie było miejscem metodycznej, masowej zagłady – nie było to krematoriów ani komory gazowej, a jego funkcją było de facto zbieranie osadzonych w duże transporty, którymi trafiali oni do już właściwych więzień, np. do Sieradza, Wielunia czy Łęczycy, ale także w późniejszym okresie do KL Auschwitz-Birkenau i KL Gross-Rosen oraz Mauthausen-Gusen. Radogoszcz  tym samym był więzieniem etapowym (przebywał w nim przez jakiś czas np. Leon Schiller).

Więzienie na Radogoszczu zostało w marcu 1943 roku połączone formalnie z policyjnym obozem karnej pracy na Sikawie (oficjalnie był to obóz pracy wychowawczej) i działało do końca niemieckiej okupacji Łodzi w trakcie II wojny światowej, czyli do 19 stycznia 1945 roku. Komendantem tego obiektu od dnia 1 lipca 1940 roku był wspomniany Walter Pelzhausen. Gdy zapadła decyzja o wymordowaniu wszystkich więźniów na Radogoszczu na terenie więzienia znajdowało się ponad 1,5 tys. mężczyzn, głównie Polaków, ale także mały procent Rosjan i nawet Niemców.

Rozkaz na mocy którego wymordowano te osoby dopuszczał także ewentualną ich ewakuację. Został on wydany przez Wyższego Dowódcę SS i Policji w GG, Wilhelma Koppe, 20 lipca 1944 roku. Powodem jego wydania było zbliżanie się frontu wschodniego. Rozkaz dotyczył wszystkich miast, do których zbliżali się sowieci i ich Armia Czerwona. Szczegółowa instrukcja stanowiła wyraźnie, że ci więźniowie nie mają prawa być wyzwoleni.

„O ile sytuacja frontowa będzie tego wymagać, to należy we właściwym czasie poczynić kroki do całkowitej likwidacji więźniów. Przy zaskakującym rozwoju sytuacji, która uniemożliwi przetransportowanie więźniów, to więźniów zlikwidować, przy czym rozstrzelani muszą być według możliwości usunięci (spalić, wysadzić budynki itp.). W podobny sposób postąpić z Żydami (…) W żadnym wypadku nie należy dopuścić, aby więźniowie w więzieniach lub Żydzi byli uwolnieni przez przeciwnika”

Ta „dyspozycja” w formie rozkazu doprowadziła na terenie Generalnego Gubernatorstwa do kilkunastu masakr więziennych przeprowadzonych przez Niemców. W świetle późniejszych wydarzeń wydaje się jasne, że rozkaz wymordowania więźniów dotyczył także Łodziwięźniowie na Radogoszczu mieli zostać zamordowani, podobnie jak inni przetrzymywani w pozostałych więzieniach w Łodzi, w tym kobiety z więzienia przy ulicy Gdańskiej 13.

Niemiecka masakra rozpoczęła się w nocy z 17 na 18 stycznia. Okupant z zaskoczenia porą nocną wtargnął na początku na parter budynku, do cel, gdzie bagnetami i strzałami z broni krótkiej dokonano rzezi znajdujących się tam więźniów. Następnie oprawcy przenieśli się na trzecie piętro obiektu – tu zorganizowano prowizoryczną zbiórkę osadzonych, a następnie rozkazano im zbiegać po schodach na dziedziniec. Cyniczni niemieccy oprawcy zrobili to świadomie, aby wepchnąć więźniów pod lufę karabinu ustawionego z rozmysłem na korytarzu, do którego mieli zbiegać osadzeni. Gdy ci zorientowali się, że to pułapka i próbowali się cofać byli masakrowani ogniem karabinowym niemieckich policjantów. Kolejnym celem ataku Niemców było pierwsze i drugie piętro i tam także mordowali oni bezbronnych osadzonych.

Masakra w więzieniu na Radogoszczu - więźniowie

Na Radogoszczu w momencie masakry przebywało 1,5 tys. więźniów. Wśród nich byli także Żydzi.

 

Co ciekawe, na ostatnim, trzecim piętrze nadal pozostawała skromna grupa więźniów, którym udało się uniknąć niemieckiej niespodzianki w postaci ustawionego karabinu maszynowego. Gdy niemieccy kaci wrócili ich wymordować, ci stawili im zaciekły opór – broniąc się cegłami i deskami zaskoczyli szturmujących Niemców i zmusili ich do wycofania się z budynku. Ponadto zaciekły opór stawiali także więźniowie zwłaszcza z drugiego piętra więzienia. Niemcy postanowili nie przypuszczać kolejnego ataku – zamiast tego wycofali się przed budynek, otoczyli go kordonem i podpalili, gdy żyła jeszcze ponad połowa więźniów.

Gdy wraz z nadejściem świtu podłożono pod budynek ogień, ten szybko został objęty płomieniami i cały stanął w ogniu. Jak zakładali oprawcy, zamknięci w płonącej pułapce więźniowie próbowali uciekać – byli wówczas szpikowani kulami z niemieckich karabinów. Ocalić życie udało się jednak niektórym z tych więźniów, którzy dostali się na dach budynku i przeskoczyli na sąsiednie obiekty. Ponadto kilku mężczyzn znalazło schronienie w zbiorniku zapasowym z wodą, który znajdował się na najwyższym piętrze kompleksu.

Stosunkowo mało znany jest fakt, iż wśród ofiar Masakry w więzieniu na Radogoszczu znaleźli się chłopcy z obozu przy ulicy Przemysłowej. Kilkunastu chłopaków trafiło tutaj tymczasowo i mieli trafić w inne miejsce zsyłki. Gdy jednak Niemcy wtargnęli na trzecie piętro jako pierwszych wymordowali właśnie ich.

Gdy budynek więzienia był trawiony przez płomienie oprawcy prowadzili metodyczne poszukiwania pozostałych więźniów, a tych, którzy jeszcze dawali oznaki życia mordowano na miejscu. Akcją dowodził komendant placówki, przywoływany wcześniej Walter Pelzhausen, którego wspierał najprawdopodobniej oddział policji (dokładna nazwa formacji nie jest znana). Z ponad 1,5 tys. osadzonych tam osób niemiecką masakrę przeżyło zaledwie trzydzieści osób.

Gdy do Łodzi 19 stycznia 1945 roku wkroczyła Armia Czerwona praktycznie wszyscy mieszkańcy miasta zbiegli się na teren obozu na Radogoszczu, aby zobaczyć na własne oczy skutki niemieckiej zbrodni. Wielu poszukiwało swoich krewnych tam przetrzymywanych, a inni zostali zwabieni zwykłą ciekawością.

„Przybyliśmy na miejsce, gdy ciała zamordowanych nie przestały jeszcze dymić. Ogień już ustał, a czerwona cegła ruin straszyła z daleka. Setki zwłok ludzkich zalegały teren. Twarze ofiar zbrodni wykrzywione były okropnym bólem i zamarłym krzykiem grozy, a tych oczu nie zapomni nikt kto patrzył wtedy na to piekło na ziemi

Mieszkańcy przeszło miesiąc rozgarniali popiół z pogorzeliska, licząc choćby na odnalezienie ciał swoich pomordowanych krewnych, ale niewiele zwłok udało się zidentyfikować. Wreszcie, 28 lutego 1945 roku szczątki ofiar Masakry w więzieniu na Radogoszczu zostały uroczyście pochowane w dwóch zbiorowych mogiłach na cmentarzu pw. św. Rocha.

Masakra w więzieniu na Radogoszczu - zwłoki

Mieszkańcy którzy weszli do obozu po ucieczce Niemców natrafili na ponure odkrycie w postaci zwłok pomordowanych osób.

 

Listę domniemanych ofiar niemieckiej zbrodni sporządzono po wielu latach – znajduje się ona w Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi (oddział „Radogoszcz”) – zawiera ona wypis 1,2 tys. nazwisk osób, które najprawdopodobniej padły jej ofiarami. W styczniu 1985 roku władze Łodzi zaprosiły ostatnich żyjących świadków tej masakry. Dziesięciu mężczyzn w studiu TVP otrzymało od ówczesnego włodarza miasta „Honorowe Odznaki miasta Łodzi”.

Bezpośredni wykonawca i nadzorca masakry, komendant Walter Pelzhausen, odpowiedział za swoje zbrodnie – we wrześniu 1947 roku stanął przed polskim sądem w Łodzi i został skazany na karę śmierci. Wyrok na niemieckim oprawcy wykonano 1 marca 1948 roku.

Sam obszar więzienia, już po wycofaniu się Niemców z Łodzi, stał się miejscem pamięci o walce Narodu Polskiego. Władze PRL ociągały się z procesem stworzenia z niego mauzoleum pamięci – udało się to dopiero na polecenie ówczesnej I sekretarz Komitetu Łódzkiego PZRP, Michaliny Tatarkówny-Majkowskiej.

Mauzoleum uroczyście odsłonięto 9 września 1961 roku i obejmowało ono dziedziniec wraz ze spalonym budynkiem, jak i teren przed nim. Znajduje się tam symboliczna mogiła w formie kopca, a na obrębie spalonego budynku więzienia znalazło się miejsce dla sarkofagu z czarnego marmuru, na którym widnieje napis:

„Tu spoczywamy zamordowani w przeddzień wolności. Imiona i ciała zabrał nam ogień, żyjemy tylko w waszej pamięci. Niech śmierć tak nieludzka nie powtórzy się więcej”

Nad terenem góruje także wysoka na trzydzieści metrów „iglica radogoska”, którą ustawiono przed wejściem na obszar mauzoleum. Utworzono także stałą ekspozycję muzealną, w ramach oddziału Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, która przedstawia dzieje samego więzienia na Radogoszczy oraz niemiecką okupację miasta. Taka ekspozycja istnieje od 19 stycznia 1976 roku. Ponadto w 1990 roku, tuż przy czarnym marmurowym sarkofagu postawiono wysoki na kilka metrów krzyż – symbolizuje on religijny wymiar męczeństwa osadzonych i pomordowanych w radogoskim więzieniu ludzi.

Zbrodnia w więzieniu na Radogoszczu jest bez wątpienia jedną z największych hekatomb ludności polskiej dokonaną przez niemieckich okupantów podczas II wojny światowej.