23. Ballada o Jeźdźcach Apokalipsy (Andrzej Kołakowski)

[Powrót do tekstów z płyty Kontrrewolucja]

Andrzej Kołakowski - Kontrrewolucja

23. Ballada o Jeźdźcach Apokalipsy (wykonanie Andrzej Kołakowski)

Wino nabrało smaku octu
Niebo zasnuły ciemne chmury
W sukni z czarnego złotogłowiu
Posłaniec pierwszy ruszył z góry

Koń jego biały był jak mleko
Parł do zwycięstwa nie do sławy
Tratował ziemię kopytami
Czerwienią białe futro skrwawił

Wtem słońce dymem się zasnuło
A w rzekach nagle zbrakło wody
Koń barwy ognia i pożaru
Niósł ducha walki i niezgody

Tam gdzie na popas się zatrzymał
I palił wstrętne swe ogniska
Nienawiść szerzył i szaleństwo
A ziemia była od krwi śliska

I trzeci jeździec runął z góry
Na grzbiecie niósł go rumak kary
Płacił denara za pszenicę
Za jęczmień płacił dwa denary

I wagę dzierżył w swoich dłoniach
Na której ludzkie losy ważył
Chcieli go winem marnym spoić
Lecz wina pić się nie odważył

I ruszył z nieba czwarty jeździec
W całun śmiertelny był odziany
Piekło szło za nim, wszystko przed nim
Padało mieczem podcinane

Czwartą część wody w krew zamienił
Czwarta część ziemi krwią spłynęła
Koń czaszki miażdżył kopytami
A świat zaraza ogarnęła

I odjechało czterech jeźdźców
Dzień gniewu minął, a wśród żywych
Wśród krwi, szaleństwa i pożaru
Przetrwała garstka sprawiedliwych

I odjechało czterech jeźdźców
Dzień gniewu minął

Dodaj komentarz