12. Wizyta
[Powrót do tekstów z płyty Żołnierze niezłomni. Podziemna Armia powraca]
12. Wizyta [4:06] (sł. i muz. Leszek Czajkowski, wykonanie – Jerzy Zelnik)
Przyszli do nas, w niedzielę nad ranem, nieproszeni sowieci
„Komandir”, wymachując naganem, przynieść wódkę polecił
W suchym rozkazie wyzwoliciela czułem oddech nieświeży
A matka nawet nie krzyknęła kiedy ojca uderzył
Potem w sześciu usiedli za stołem, brudni, odziani licho
Ojciec stał z zakrwawionym czołem, matka płakała cicho
I tylko moja siostra Janeczka uśmiechała się doń
Byli zabawni, w oczach dziecka, wujaszkowie czerwoni
Przez lata kwaterowali u nas z podziemia chłopcy nasi
Teraz wtargnęła ruska komuna i ostrą bronią straszy
Ktoś musiał we wsi sowietom zdradzić, że my AK – owska rodzina
Że pomagamy wrogom władzy, a to śmiertelna wina
Gdy „komandir” w sztok pijany, o więcej wódki wołał
Ja gryzłem wargi zdenerwowany, myśląc jak zwiać do kościoła
W kościele jest Bóg i ksiądz dostojny w cudowności witraży
Można zapomnieć o mrokach wojny i modląc się pomarzyć
Aż nagle sowiet z czupryną jasną wbił w ojca wzrok zamglony
I tłukąc szkło o ziemię wrzasnął: „Jesteście polskie szpiony!”
Poczułem jak mi pierś rozrywa ból nie do zniesienia
Gdy razem z moją siostrą nieżywą przewróciła się ziemia
Upadłem bez tchu obok Janeczki, nie wiedząc, że ocalałem
Bo mnie w ulewie kul sowieckich ojciec zasłonił ciałem
Pijani Ruscy mnie nie dobili, sąsiad udzielił pomocy
Żebym mógł wracać do tamtej chwili każdej bezsennej nocy
Nie popierałem Polski Ludowej, do Partii nie wstąpiłem
Z umiarem nadstawiałem głowę i na prowincji żyłem
Człowiek najgorsze rzeczy zapomni, ale mnie zawsze drażni
Na mojej drodze każdy pomnik polsko – sowieckiej przyjaźni