„Rodzina Nepenthes” – Zbigniew Herbert
[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]
[ Powrót do tomu Elegia na odejście ]
„Rodzina Nepenthes” – Zbigniew Herbert
Czy Jan Jakub Tkliwy wiedział coś o dzbaneczniku
– powinien wiedzieć roślinę opisał Linneusz –
więc dlaczego przemilczał ten skandal Natury
jeden z wielu skandali a może to było
ponad wydolność serca i gruczołów łzowych
tego który w przyrodzie szukał ukojenia
w ciemnych dżunglach Borneo rośnie ten złoczyńca
a wabi kwiatem który nie jest kwiatem
lecz rozdętym w kształt dzbanka głównym nerwem liścia
z pokrywą na zawiasach i bardzo słodką wargą
która ściąga owady na podstępny bankiet
jak policja sekretna pewnego mocarstwa
bo kto się może oprzeć – mucha algo człowiek –
nektarom lepkim i orgii kolorów co świecą
barwą bieli fioletu mięsa jak okna czerwonej oberży
gdzie zacny oberżysta z piękną córką żoną
wysyłają kompanię gości spitą wykrwawioną
zależnie od ich zasług do nieba lub piekła
faworyt dekadentów za czasów Wiktorii
łączył salon rozpusty z gabinetem tortur
wszystko tam było – sznur gwoździe jad seks knut trumna
a my żyjemy z dzbanecznikiem w zgodzie
wśród łagrów i kacetów mało nas obchodzi
wiedza że w świecie roślin niewinności – nie ma