„Śmierć Lwa” – Zbigniew Herbert
[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]
[ Powrót do tomu Elegia na odejście ]
„Śmierć Lwa” – Zbigniew Herbert
1
Wielkimi susami –
prze nieobjęte pole
pod niebem nawisłym
grudniowymi chmurami
z jasnej polany
do ciemnego boru
– ucieka Lew
za nim gęsta
tyraliera myśliwych
wielkimi susami
z rozwianą brodą
twarzą natchnioną
w ogniach gniewu
ucieka Lew
do lasu na horyzoncie
za nim
Boże pomiłuj
idzie zajadła
nagonka
na Lwa
na przodzie Zofia Andrejewna
cała mokra
po rannym samobójstwie
wabi nawołuje
– Lowoczka –
głosem który mógłby
skruszyć kamienie
za nią
synowie córki
dworscy przybłędy
stójkowi popi
emancypantki
umiarkowani anarchiści
chrześcijanie analfabeci
tołstojowcy
Kozacy
i wszelaka swołocz
baby piszczą
chłopi pohukują
piekło
2
finał
na małej stacji Astapowo
drewnianej kołatce
przy żelaznej drodze
miłosierny kolejarz
położył Lwa do łóżka
teraz jest już bezpieczny
nad małą stacją
zapaliły się światła historii
Lew zamknął oczy
nie ciekaw świata
tylko zuchwały
pop Pimen
który ślubował
zawlec duszę Lwa
do raju
pochyla się nad Lwem
i przekrzykując
chrapliwy oddech
straszne odgłosy w piersi
chytrze pyta
– A co teraz –
– Trzeba uciekać –
mówi Lew
i jeszcze raz powtarza
– Trzeba uciekać –
– dokąd – mówi Pimen
– dokąd duszo chrześcijańska –
Lew zamilkł
schronił się w cień wiekuisty
wiekuiste milczenie
nikt nie zrozumiał proroctwa
jakby nie znano słów Pisma
„powstanie naród przeciw narodowi
i królestwo przeciw królestwu
jedni polegną od miecza
a drugich zapędzą w niewolę
między wszystkie narody
bo będzie to czas pomsty
aby spełniło się wszystko
co jest pisane”
oto nadchodzi czas
opuszczenia domów
błądzenia w dżungli
szalonej żeglugi
krążenia w ciemnościach
czołgania w prochu
czas ściganego
czas Wielkiej Bestii