„Żywot wojownika” – Zbigniew Herbert
[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]
[ Powrót do tomu Hermes, pies i gwiazda ]
„Żywot wojownika” – Zbigniew Herbert
Stanął na progu pokoju, w którym leżał jego umarły ojciec, owinięty jak jedwabnik w woskową ciszę – i krzyknął. Od tego to się zaczęło. Czepił się huku i piął się po nim w górę, gdyż wiedział, że cisza oznacza śmierć. Rytm podkutych butów, tętent kopyt na moście – błękitne szarawary huzara. Grzmot bębnów i muszkieterowie wstępują w chmurę dymu – srebrna szpada oficera. Ryk armat, ziemia jęczy jak bęben – trójkątne czako marszałka. Więc kiedy umarł, wierni żołnierze chcą, aby po drabinie wrzawy wstąpił w niebo. Sto dzwonnic rozkołysało miasto. W chwili gdy znajduje się ono najbliżej nieba, kanonierzy strzelają. Ale nie mogą odłupać twardego lazuru na tyle, aby marszałek zmieścił się cały ze szpadą i trójkątnym czakiem. Teraz znów się odkleił i spadł na twarz ziemi. Wierni żołnierze podnoszą go i jeszcze raz strzelają w górę.