„Pan Cogito o potrzebie ścisłości” – Zbigniew Herbert
[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]
[ Powrót do tomu Raport z oblężonego Miasta ]
„Pan Cogito o potrzebie ścisłości” – Zbigniew Herbert
1
Pana Cogito
niepokoi problem
z dziedziny matematyki stosowanej
trudności na jakie napotyka
przy prostych operacjach arytmetycznych
dzieci mają dobrze
dodają jabłko do jabłka
odejmują ziarnko od ziarnka
rachunek się zgadza
przedszkole świata
pulsuje bezpiecznym ciepłem
zmierzono cząstki materii
zważono ciała niebieskie
i tylko w sprawach ludzkich
panoszy się karygodne niedbalstwo
brak ścisłych danych
po bezkresach historii
krąży widmo
widmo nieokreśloności
ilu Greków zginęło pod Troją
– nie wiemy
podać dokładne straty
po obu stronach
w bitwie pod Gaugamelą
Azincourt
Lipskiem
Kutnem
a także liczbą ofiar
białego
czerwonego
brunatnego
– ach kolory niewinne kolory –
terroru
– nie wiemy
naprawdę nie wiemy
Pan Cogito odrzuca sensowne wyjaśnienie
że było to dawno
wiatr przemieszał popioły
krew spłynęła do morza
sensowne wyjaśnienia
potęgują niepokój
Pana Cogito
bo nawet to
co dzieje się na naszych oczach
wymyka się cyfrom
traci wymiar człowieczy
gdzieś musi tkwić błąd
fatalny defekt narzędzi
albo grzech pamięci
2
kilka prostych przykładów
z rachunkowości ofiar
dokładną ilość zabitych
w katastrofie lotniczej
łatwo jest ustalić
ważne dla spadkobierców
i pogrążonych w żalu
towarzystw asekuracyjnych
bierzemy listę pasażerów
i załogi
przy każdym nazwisku
stawiamy krzyżyk
nieco trudniej
w przypadku
katastrof kolejowych
trzeba złożyć na powrót
rozszarpane ciała
aby żadna głowa
nie została bezpańska
w czasie klęsk
elementarnych
rachunek
staje się
skomplikowany
liczymy ocalałych
a niewiadomą resztę
która nie jest ani żywa
ani definitywnie martwa
określa się dziwacznym mianem
zaginionych
mają jeszcze szanse
aby powrócić do nas
z ognia
wody
wnętrza ziemi
jeśli wrócą – to dobrze
jeśli nie wrócą – trudno
3
teraz Pan Cogito
wchodzi
na najwyższy chwiejny
stopień nieokreśloności
jak trudno ustalić imiona
wszystkich tych co zginęli
w walce z władzą nieludzką
dane oficjalne
pomniejszają ich liczbę
raz jeszcze bezlitośnie
dziesiątkują poległych
a ciała ich znikają
w przepastnych piwnicach
wielkich gmachów policji
świadkowie naoczni
oślepieni gazem
ogłuszeni salwami
strachem i rozpaczą
skłonni są do przesady
postronni obserwatorzy
podają cyfry wątpliwe
opatrzone haniebnym
słówkiem „około”
a przecież w tych sprawach
konieczna jest akuratność
nie wolno się pomylić
nawet o jednego
jesteśmy mimo wszystko
stróżami naszych braci
niewiedza o zaginionych
podważa realność świata
wtrąca w piekło pozorów
diabelską sieć dialektyki
głoszącej że nie ma różnicy
między substancją a widmem
musimy zatem wiedzieć
policzyć dokładnie
zawołać po imieniu
opatrzyć na drogę
w miseczkę z gliny
proso mak
kościany grzebień
groty strzał
pierścień wierności
amulety