Trydencka

Czym jest msza? Czym jest „msza trydencka”

Niniejszy artykuł dotyczący Mszy świętej dotknie podstawowych zagadnień, czyli skąd się wzięła, czym jest i co może ona oferować dzisiejszemu człowiekowi. Szczególnie skupi się na tzw. Mszy trydenckiej, która przeżywa obecnie swój renesans.

Wiedzą dość pospolitą i powszechną, nawet dla osób nie zajmujących się tematyką wiary, jest fakt, że Msza święta została ustanowiona przez samego Pana Jezusa Chrystusa w Wielki Czwartek. Była to żydowska uczta paschalna. Gdy sięgniemy po Pismo Święte natkniemy się na kilka opisów ustanowienia tego niezwykle ważnego dla katolików wydarzenia. W Biblii w przekładzie księdza Jakuba Wujka z 1599 roku jeden z ewangelistów, św. Mateusz pisze:

„A gdy oni wieczerzali, wziął Jezus chleb i błogosławił, i łamał, i dawał uczniom swoim, i rzekł: Bierzcie i jedzcie: to jest ciało moje. A wziąwszy kielich, dzięki czynił i dając im, rzekąc: Pijcie z tego wszyscy. Albowiem ta jest krew moja Nowego Testamentu, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. A powiadam Wam, nie będę pił odtychmiast z tego owocu winnej macice aż do dnia onego, gdy ji będę pił z wami nowy w Królestwie Ojca mego.”

Taki był początek, tak wyglądało ustanowienie tego Sakramentu, który po dziś dzień uświęca nasze dusze swoim Przenajświętszym Ciałem. Prawdziwym i Realnym, z całym swoim Bóstwem. Słowa Chrystusa brzmią w kościołach podczas sprawowania Mszy i przypominają nam żywo o tamtym wydarzeniu Ostatniej Wieczerzy. Czasy współczesne charakteryzują się wybitnym ignoranctwem, jeśli chodzi o wiedzę z zakresu wiary w jej podstawowych elementach. Nawet spośród szerokiego grona katolików przebija się brak świadomości w czym, po co i dlaczego biorą udział. Słaba znajomość katechizmu i pojęć ukazujących prawdy wiary skutkuje w coraz bardziej trywialnym podejściu do niezwykle istotnej i najważniejszej części naszego chrześcijańskiego życia jakim jest Przenajświętsza Ofiara. Tym samym dochodzimy do zadania istotnego pytania, które pomoże nam rozświetlić trudne zagadnienie. Czym właściwie jest Msza święta? Dlaczego tak bardzo jest ważna? Jakie ma cele? Co jest jej istotą?

Ojciec Marcin Cochem – jeden z najpoważniejszych pisarzy o Mszy świętej – powiadał, że „ze wszystkich szkód i strat na świecie, moim zdaniem, żadnej nie ma większej, niż nieznajomość tej Najświętszej Ofiary. O Mszy św. można powiedzieć to, co Pismo mówi o Mądrości Przedwiecznej, że jest skarbem nieprzebranym dla ludzi, którego gdy używali, stali się uczestnikami Boskiej przyjaźni.”

Dowiedzmy się zatem czym jest Msza święta. Otwórzmy Katechizm katolicki kard. Pietro Gasparriego na części II „O sakramentach w szczególności”. W art. 3 „O Eucharystii” czytamy:

„Eucharystia, oznaczająca mniej więcej tyle co dobra łaska czy dziękczynienie, jest najbardziej Boskim darem Zbawiciela i tajemnicą wiary; pod postaciami chleba i wina w Eucharystii jest sam Jezus Chrystus, ofiaruje się i jest OFIARĄ, (specjalnie pogrubiłem to słowo, aby położyć na nie nacisk) daje siebie na pożywienie. Jest to zarazem ofiara i Sakrament Nowego Zakonu.”

Przenieśmy się kilka kart dalej, aby przeczytać czym ta ofiara jest. Pozwoli to nam w niezwykle klarowny sposób zrozumieć dlaczego Msza św. jest tak niezwykle istotna dla naszego życia duchowego i zbawienia. Katechizm mówi wyraźnie, że: „ofiara jest to dar widzialny, który składamy ku czci Boga przez zniszczenie lub przemianę, żeby Go uznać najwyższym Panem, stworzycielem i ostatecznym naszym celem.” Z kolei nieco dalej „Msza święta przedstawia ofiarę krzyżową przez to, że osobna konsekracja chleba i osobna konsekracja wina mocą słów przedstawia owo rzeczywiste rozdzielenie Ciała od Krwi, które Pan nasz Jezus Chrystus wycierpiał w chwili krwawej śmierci na Krzyżu” oraz „ Msza święta ma przedstawiać ową ofiarę krwawą, którą Jezus Chrystus miał złożyć raz na Krzyżu…”.

Sięgnijmy jeszcze do Summy teologicznej św. Tomasza z Akwinu, która przez wieki była ( i powinna być nadal) głównym dziełem teologiczno–filozoficznym na którym opiera się nauka Kościoła. Doktor Anielski pisze: „Msza jest ofiarą samego Chrystusa, powtarzaną po wsze czasy na naszych ołtarzach.” Widzimy więc wyraźnie, że Msza święta była pojmowana przez wieki jako centralny akt naszej religii i jak wielki nacisk na ten aspekt kładł zawsze Kościół święty i jego wyznawcy.

Kończąc wyjaśnianie czym jest Msza należy dodać co na jej temat mówi Sobór Trydencki, który był jednym z najważniejszych soborów powszechnych w historii z racji swoich dogmatycznych nauk. W Kanonie 1 poucza: „Jeśli ktoś twierdzi, że we Mszy św. nie składa się Bogu prawdziwej i właściwej ofiary albo że składanie ofiary nie jest niczym innym, jak podawaniem nam Chrystusa do spożycia – niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.”

Jest tylko jedna różnica pomiędzy Ofiarą Krzyża, a Ofiarą Mszy. Polega ona na tym, że ta pierwsza jest krwawa, a druga bezkrwawa. W pierwszej było widać jak płynęła krew Jezusa, w drugiej tego nie widać. Poza tym nie ma żadnych różnic, jest to ten sam akt ofiarniczy.

Co jest natomiast celem Mszy świętej? Na pomoc przychodzi nam ks. Feliks Cozel w swoim niezwykle ważnym dziele jakim jest „Msza Święta. Jej znaczenia, korzyści, obrzędy i sposoby słuchania.” Możemy w nim przeczytać, że „pierwszorzędnym celem ofiary Mszy św. jest oddanie czci Panu Bogu należnej. Jednak w tym ogólnym celu zawierają się jeszcze cele szczegółowe, a te są poczwórne:

  1. Uwielbienie Pana Boga.
    2. Złożenie mu należnej podzięki za wszystkie dary i łaski otrzymane.
    3. Przeproszenie i przebłaganie Pana Boga za wszystkie nasze grzechy i przewinienia.
    4. Wreszcie przedstawienie mu naszych próśb i otrzymanie łask potrzebnych.”

Nie będzie w tym artykule szczegółowego omówienia tych części, ale odsyłamy do tej niezwykle pobożnej i prostej książki. Zawiera ona w sobie bardzo cenne uwagi i rady jak Mszę świętą przeżyć w sposób najbardziej godny i właściwy. Dzięki temu Msza i jej owoce będą powoli zmieniać naszą duszę i powodować dążenie do świętości, która jest celem naszego ziemskiego życia.

Jak wspomniano na początku tekstu, opisując Mszę i jej elementy skupimy się na tzw. Mszy trydenckiej, która przeżywa swój spokojny, lecz stabilny wzrost i która, pomimo tylu lat od zmian ostatniego Soboru, nie zniknęła całkowicie z życia Kościoła. Dlaczego warto ją pielęgnować? Myślę, że odpowiedź znajdziemy w samych obrzędach, które swoją starożytnością wskazują na niezwykłe bogactwo i mądrość Kościoła. Zapewne wypadałoby, abym przedstawił czym ta Msza jest, skąd wzięła się taka, a nie inna jej forma. Jednak nie tym razem. Dodam tylko, że taka Msza była odprawiana w Kościele powszechnym jeszcze do czasów zakończenia Soboru Watykańskiego II. O nim i etapie kształtowania się liturgii będzie kiedy indziej. Dziś natomiast chciałbym przejść do kilku ważnych elementów, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się dla kogoś kto bierze w tej liturgii pierwszy raz udział, dość zastanawiające.

Lex orandi, lex credendi – stara łacińska maksyma mówi, że prawo modlitwy jest prawem wiary. Przekładając to bardziej na nasz, współczesny język chodzi o to, że jak się modlimy, tak wierzymy. Im bardziej liturgia będzie odarta z sacrum poprzez różnego rodzaju nadużycia, tym bardziej będziemy wiarę tracić.

Wielokrotnie mieliśmy możliwość czytać Żywoty Świętych (kto nie miał takiej sposobności serdecznie do tego namawiam), kiedy to bohaterowie żyjący w stopniu doskonałym świętą wiarą, woleli oddać życie ziemskie za Mszę świętą. Powiem szczerze, że kiedyś (21 lat temu) czytając taką heroiczną postawę nie byłem w stanie zrozumieć jak można było tego dokonać. Wydawało mi się, że przecież kocham Boga z całego serca, ale jednak oddać życie za Mszę? Brakowało mi „tego czegoś”, sam nie umiałem określić czego. Czułem tylko podskórnie, że coś mi nie pasuje. Ponieważ nie umiałem tego zdefiniować uznawałem, że wciąż za mało jednak kocham Boga i koło się zamykało. Wszystko zmieniło się gdy poznałem ją… Miała w sobie wszystko co powinna mieć. Była idealna. Szlachetny język, właściwy kierunek w którym spoglądała, piękno szat, cudowny zapach, niezwykłą subtelność i świętość oraz to czego tak bardzo mi brakowało – ciszę. Tak, byłem pewny, że to ona. Na imię jej było „tridentina” – rzymska liturgia.

Być może opis trochę humorystyczny, przyzywający nam na myśl utratę głowy patrzącego z wypiekami na piękną kobietę mężczyzny, jednak to prawda. Wszystko dotychczas z czym miałem problemy i nie rozumiałem zazębiło mi się w sposób doskonały. I właśnie na te aspekty zwraca się początkowo uwagę i to one, te wyznaczniki zewnętrznego piękna, skłaniają do refleksji i głębszej wiary zagubionego człowieka XXI. Wszak jesteśmy pokoleniem obrazkowym i to co doświadcza nasz zmysł wzroku może przerodzić się w silną i trwałą wiarę rozumianą jako akt woli, a nie subiektywne uczucie.

Zatem przychodząc na Mszę trydencką zauważamy najczęściej zewnętrzne różnice:

  • łacinę

Podczas Mszy świętej powinniśmy używać wszystkiego co najwznioślejsze i najbardziej godne. Takim językiem, który jest szlachetny i zarazem piękny jest właśnie łacina. Język wiecznego Rzymu, posiadający 1600-letnią tradycję, używany przez tyle wieków przez katolików. Potrafi on w niezwykły sposób podkreślić misterium, które dokonuje się na ołtarzu. Język antyczny jest potrzebny kultowi liturgicznemu, aby ukazać, że kult Boży jest ponad wszystkim. Nie jest z tego świata. Należy odgrodzić sferę profanum od sacrum. Zawsze w naturalnym odczuciu każdego człowieka czy ludu było poczucie odrębności języka sakralnego. Język różniący się od języka ulicy ma podkreślić, że najważniejszym jest utrzymanie prawdy, że Msza święta jest wielką tajemnicą wiary. Język nie pełni tu roli komunikacyjnej, ale właśnie podkreśla, że dokonuje się coś co nie jest z tego świata, coś transcendentnego, poza naszym rozumowym poznaniem. Język łaciński jest językiem martwym. Oznacza to, że nie podlega zmianom, jest precyzyjny i chroni przed błędami. Lubię określenie, że łacina została stworzona w Niebie.

  • wspólny kierunek celebransa i wiernych

Jedną z najbardziej zauważalnych różnic rzucających się każdemu w oczy jest to, że kapłan stoi „tyłem do ludzi”. Rzeczywiście kapłan nie kieruje się w stronę ludu jak ma to miejsce na nowej liturgii. Prawda jest taka, że celebrans zwrócony jest przodem do Boga. Takie ukierunkowanie gdzie ma przed sobą ołtarz z tabernakulum z Najświętszym Sakramentem oraz krucyfiks jest nazywane versus Dominum (w stronę Pana). Ołtarze w przeważającej większości były orientowane, czyli budowane w kierunku Wschodu. Ma to głębokie znaczenie teologiczne, bowiem kapłan – Ofiarnik wraz ze swoim ludem wychodzi naprzeciw Chrystusowi – „Wschodzącemu Słońcu”. Poza tym, wg Pisma Świętego, na końcu czasów Chrystus nadejdzie właśnie z tego kierunku geograficznego. Niezwykła symbolika również wyrażana przez liturgię wskazuje jasno: wszystko zwraca się do Boga, zwraca do swego Pana.

  • ciszę

Cisza stanowi w rozwrzeszczanym świecie pełnym bodźców, informacji i gwaru towar deficytowy. Każdy z nas jej potrzebuje w mniejszym bądź większym stopniu. Jeśli jej nie brakuje to może oznaczać, że coś jest w nas nieuporządkowane. Często Msze, obecnie odprawiane w kościołach, są przegadane. Inaczej ma się rzecz w starym rycie. Jest w nim miejsce na ową, błogosławioną, ciszę. Tym co stanowi duże zaskoczenie to fakt, że nawet słowa konsekracji nie są słyszalne, wymawiane są po cichu. Kanon Mszy świętej jest odmawiany w ciszy. To właśnie ona jest najpiękniejszą modlitwą. W niej możemy usłyszeć subtelny głos Boga, w niej możemy zanurzyć się w głębokiej modlitwie. To w końcu w ciszy Kościół zawsze podkreślał niezwykłe działanie Ducha Świętego. Najważniejsze modlitwy odbywają się w ciszy, aby podkreślić ich znaczenie. Cisza jest nam potrzebna dla zachowania pragnienia Boga. Dlatego Kościół w swojej mądrości przeznaczył dla niej tyle miejsca.

  • Kanon

Msza Wszechczasów posiada tylko jedną modlitwę eucharystyczną – niezmienny Kanon. Jest to najstarsza modlitwa (na Zachodzie) używana do dnia dzisiejszego. „A ponieważ wypada, by rzeczy święte sprawować święcie, a ze wszystkich ta ofiara jest najświętsza, [dlatego] w celu godnego jej składania i uczestniczenia w niej, Kościół katolicki przed wielu wiekami ustanowił św. kanon, tak wolny od wszelkiego błędu, że niczego w nim nie ma, co by jak najbardziej nie tchnęło świętością i pobożnością i nie wznosiło ku Bogu umysłów tych, którzy składają ofiarę. Na kanon bowiem składają się tak słowa samego Pana, jak tradycje apostolskie i nabożne modlitwy wprowadzone przez świętych papieży.” – tak oznajmia Sobór Trydencki.

Jak widzimy Kanon nie zawiera żadnych błędów, jest nienaruszalny i pewny. Możemy ubolewać, że obecnie został on wyparty w posoborowym obrządku Mszy przez inne modlitwy eucharystyczne (których jest bardzo wiele). W tradycyjnym rycie rzymskim zawsze jest ten sam Kanon, który podkreśla przez swą stałość jedną z prawd wiary – Bóg jest stały i niezmienny przez wieki.

  • adorację

W starym porządku Mszy bardzo wyraźnie widać, że cała liturgia jest jedną wielką adoracją poprzez swoje gesty i symbolikę. Praktycznie każdy moment Mszy jest naszpikowany uszanowaniem do Najświętszego Sakramentu. Wielokrotnie słyszałem od osób pierwszy raz obecnych na Mszy trydenckiej, że są zachwycone godną i piękną „oprawą”. Bardzo dużo znaków krzyża, przyklęknięć, ukłonów wzbudza w człowieku poczucie, że oto właśnie dzieje się coś niezwykłego. Co ciekawe jest to wyczuwalne nawet przez osoby, które z Kościołem nie mają za wiele wspólnego. Przyznawały mi po Mszach, że przyszły z ciekawości i piękno liturgii ich urzekło.

  • bogate szaty

One również mają na celu podkreślenie dostojeństwa i majestatu tego, co w tej właśnie chwili dokonuje się na ołtarzu. Święty proboszcz z Ars na co dzień żył w wielkiej ascezie i ubóstwie, chodził w połatanej sutannie, mało jadł i spał . Gdy jednak przychodziło mu odprawiać Mszę wyciągał z szafy w zakrystii najpiękniej zdobione ornaty jakie miał, aby Bogu ofiarować wszystko co ma najlepsze. Tak samo jeśli chodziło o wystrój ołtarza, wtedy nie żałował niczego. Często podczas starych Mszy używane są tzw. ornaty skrzypcowe, które krojem różnią się od współczesnych. Są pięknie zdobione i haftowane, aby wyrazić, że dokonują się niezwykłe misteria.

  • chorał gregoriański

Muzyka stanowi bardzo ważny element Mszy. Potrafi wznieść duszę człowieka do wyższych rzeczy, oderwać od ziemi ku niebieskim wyżynom. Śpiewem własnym Kościoła katolickiego jest chorał gregoriański. Jego piękno stanowi o tym, że ma on pierwszeństwo przed wszelkimi innymi formami muzycznymi, aby uświetniać liturgię. Znaczenie tradycyjnej muzyki liturgicznej podkreślał także papież Benedykt XVI, który w adhortacji apostolskiej Sacramentum caritatis (2007) pouczał, że „Nie należy też zaniedbać możliwości, by sami wierni zostali wychowani tak, aby znali najbardziej powszechne modlitwy po łacinie i śpiewali niektóre części liturgii na sposób gregoriański”. Wielka to strata, że obecnie już chorał praktycznie nie jest stosowany na parafiach.

W ten oto sposób przeszliśmy pokrótce powstanie Mszy, jej cele i korzyści. Na ile artykuł daje możliwości, przyjrzeliśmy się zewnętrznym cechom Mszy w jej tradycyjnej formie. Najpiękniejsza rzecz po tej stronie Nieba – tak właśnie określił Mszę świętą pewien XIX–wieczny konwertyta. Obyśmy i my potrafili kształtować się w tak wielkiej miłości do Mszy. Wielu świętych nie widziało życia bez tego drogocennego skarbu. Msza święta to chyba najbardziej niedoceniony przez ludzkość diament. Musimy na nowo pobudzić w sobie ogromne uczucia do świętej liturgii Mszy, abyśmy kiedyś czerpali w pełni z jej owoców w Niebie.

oprac. Marek Kuryło

 

Bibliografia:
Biblia w przekładzie księdza Jakuba Wujka z 1599 roku
Wykład Ofiary Mszy świętej. Ks. Marcin z Kochem, kapucyn. 2020
Katechizm katolicki, kard. Pietro Gasspari
Msza Święta. Jej znaczenia, korzyści, obrzędy i sposoby słuchania. Ks. Feliks Cozel
Breviarium Fidei, Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, 1997
Adhortacji apostolska Sacramentum caritatis, Benedykt XVI, 2007
Historia Mszy, Paweł Milcarek, Warszawa 2009