„Przyszło do głowy” – Zbigniew Herbert

[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]

[ Powrót do tomu Epilog burzy ]

Poezja

„Przyszło do głowy” – Zbigniew Herbert

Któregoś
zimowego ranka
przyszło Panu Cogito do głowy
stanęło
w środku głowy
nie chciało się ruszyć
ani w prawo
ani w lewo

było duże
sapało
miało zapach listonosza
i ubogiej tajemnicy

Żeby
Pan Cogito przynajmniej wiedział
po co przyszło
kontakt
był żaden
Pan Cogito nie śmiał zapytać
„przepraszam ale o co chodzi”

szamotał się
z jego milczącą nieruchomością

trwało to
nieznośnie długo
sytuacja niezręczna
więcej upokarzająca
bo im dłużej stał
w środku głowy
tym bardziej ulegał
metamorfozie
z intruza
– w gościa
– sublokatora
– współwłaściciela
głowy

był
i był
i jeszcze raz był
nieustępliwy
zajadły

na szczęście
Pan Cogito
zachorował na zapalenie płuc
gorączka wznieciła pożar
spaliło się wnętrze głowy
razem z tym
co któregoś zimowego ranka
stanęło w środku głowy

teraz
Pan Cogito
jest ostrożny

sprawdza
dokładnie
drzwi
okna
zamki

nawet wylot kominków
nawet wyloty wyobraźni

Dodaj komentarz