„Cernunnos”

[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]

[ Powrót do tomu Napis ]

Poezja

„Cernunnos” – Zbigniew Herbert

Nowi bogowie szli za armią rzymską w przyzwoitej odległości, tak, żeby kolebanie bioder Wenery i nieopanowane wybuchy śmiechu Bachusa nie wydawały się zbyt niestosowne wobec ciepłych jeszcze popiołów i ciał barbarzyńskich bohaterów uroczyście grzebanych przez żuki i mrówki.
Starzy bogowie przyglądali się zza drzew wkraczaniu nowych bez sympatii, ale z podziwem. B1ade nie owłosione ciała wydawały się słabe, lecz pociągające.
Mimo trudności językowych doszło do spotkania na szczycie. Po kilku konferencjach podzielono sfery wpływów. Starzy bogowie zadowolili się drugorzędnymi stanowiskami na prowincji. Wszelako z okazji większych uroczystości rzeźbiono ich w kamieniu (sypki piaskowiec) razem z bogami zdobywców.
Prawdziwy cień na kolaborację rzucił Cernunnos. Przyjął wprawdzie za namową kolegów łacińską końcówkę, ale jego rozłożyste i stałe rosnące rogi nie dały się przesłonić żadnym wieńcem.
Najczęściej przeto rezydował w ostępach leśnych. Widziano go często na mrocznych polanach. W jednej ręce trzyma węża o głowie
jagnięcia, drugą kreśli na powietrzu niezrozumiałe zupełnie znaki.

Dodaj komentarz