„Anabaza” – Zbigniew Herbert
[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]
[ Powrót do tomu Raport z oblężonego Miasta ]
„Anabaza” – Zbigniew Herbert
Kondotierzy Cyrusa legia cudzoziemska
przebiegli bezwzględni – tak jest – mordowali
dwieście piętnaście marszów dziennych
– zabijcie nas nie możemy iść dalej –
trzydzieści cztery tysiące sześćset pięćdziesiąt stadiów
rozjątrzeni bezsennością szli przez dzikie kraje
niepewne brody przełęcze w śniegu i słone płaszczyzny
wyrąbując swoją drogę w żywym ciele ludów
na szczęście nie kłamali że bronią cywilizacji
słynny okrzyk na górze Teches
błędnie interpretują sentymentalni poeci
znaleźli po prostu morze to znaczy wyjście z lochu
odbyli podróż bez Biblii proroków krzaków płonących
bez znaków na ziemi bez znaków na niebie
z okrutną świadomością – że życie jest wielkie