Ludzie Platformy Obywatelskiej
– W Platformie Obywatelskiej znajdowali się ludzie, którzy wyróżniali się ilością dotyczących ich podejrzanych spraw i afer. Jedni z nich odeszli z PO, ale inni mieli się dobrze przez cały okres trwania rządów PO:
– Paweł Graś
– Janusz Palikot
– Bronisław Komorowski
– Donald Tusk
– Ulubionym doradcą premiera Donalda Tuska był Jan Krzysztof Bielecki, który jest odpowiedzialny za takie afery jak afera Malmy czy afera Projektu Chopin.
– Z kolei Miron Sycz, poseł PO, były działacz PZPR, do której należał do końca istnienia, jest synem banderowca Oleksandra Sycza, skazanego w Polsce w 1947 roku przez sąd na karę śmierci za działalność w UPA. Zdaniem Jerzego Niecio, autora artykułu „Dużo zrobił dla uczelni i SB” – Miron Sycz i inni a Służba Bezpieczeństwa PRL” zamieszczonego na portalu iukraina.pl, Miron Sycz był w latach 80. współpracownikiem opolskiej SB, zidentyfikowanym jako kontakt operacyjny „MK”.
Banderowskie korzenie nie jeden raz ujawniały się u posła Mirona Sycza. Na pytanie o jego stosunek do UPA i Stepana Bandery odpowiadał: „Mnie, jako oficjalnemu polskiemu politykowi, trudno mówić na ten temat. Powiem tak: jeśli na Ukrainie Zachodniej traktuje się go jako bohatera, to musimy ustosunkować się do tego z szacunkiem. Każde państwo ma swoją historię i swoich bohaterów, i jak Ukraina nie może pisać historii Polski, tak i Polska nie może pisać historii Ukrainy.” Ludobójstwo na Wołyniu poseł Miron Sycz określił „trudnymi wydarzeniami”. Mówił też, że „Polacy nie rozumieją ukraińskiego nacjonalizmu. Ukraiński nacjonalizm nie może być odbierany jako szowinizm. Jest wielka różnica: ukraińscy nacjonaliści to patrioci.”
– Działacz Platformy Obywatelskiej Mirosław Skorupski bez licencji FIFA ściągał do Polski piłkarzy z Afryki. Chwalił się, że wspierał go sam premier Donald Tusk. Od 14 lat Mirosław Skorupski w imieniu klubów starał się dla piłkarzy o wizę i pozwolenie o pracę, za co dostawał „prowizję”. Oficjalnie jego spółka miała w zezwoleniu wpisane pośrednictwo pracy. Jednak zawodnicy z Afryki nieoficjalnie mówili Radiu ZET i „Newsweekowi”, że byli przez Skorupskiego oszukiwani i wykorzystywani. Piłkarze, często bez ważnych wiz, mieszkali w parterowym, zakratowanym baraku kilkaset metrów od boiska na warszawskim Bemowie, na którym grywał premier Donald Tusk.
W lipcu 2012 roku promotor wyrzucił z baraku na ulicę pięciu brazylijskich zawodników, którzy dzięki pomocy organizacji pomagającej uchodźcom wrócili do swojego kraju. W 2008 roku piłkarze z Nigerii z III-ligowego klubu Stal Głowno oskarżyli Skorupskiego o to, że zabierał im część wypłaty. Rok później nigeryjski obrońca Polonii Warszawa publicznie oskarżył Skorupskiego o to, że ten go oszukał. Skorupski chwalił się, że na zorganizowany przez jego stowarzyszenie „Wykopmy rasizm ze stadionów” mecz piłki nożnej stroje za kilka tysięcy złotych kupił sam premier Donald Tusk. Na potwierdzenie swoich słów pokazywał swoje zdjęcie z premierem. Kancelaria Premiera zaprzeczała.
– Dyrektorem Domu Pracy Twórczej w Wierzbie, flagowym ośrodkiem Polskiej Akademii Nauk został Jacek Zarzecki, dwukrotnie skazany działacz Platformy Obywatelskiej. Jacek Zarzecki przez pięć lat był starostą powiatu piskiego z ramienia PO. W 2010 roku rada podjęła uchwałę o wygaśnięciu mandatu Zarzeckiego w związku z toczącym się przeciwko niemu postępowaniem sądu. Został oskarżony o złe zarządzanie mieniem gminy, z czego miał czerpać korzyści. Chodziło o budowę wiaty rowerowej na półwyspie Szeroki Ostrów. Zgodnie z wyrokiem, Zarzecki potwierdził wykonanie robót budowlanych, mimo tego że wiata nie powstała. Skarbnik gminy Pisz dostał fałszywą fakturę i wypłacił pieniądze wykonawcy.
Gdy tylko proces warunkowo umorzono, wygrał konkurs na dyrektora ośrodka w Wierzbie mimo, że nie miał wyższego wykształcenia, a był to wymóg prezentowany w pierwszym punkcie warunków zatrudnienia. Komisja zdecydowała, że do momentu skończenia studiów przez Jacka Zarzeckiego będzie on pełniącym obowiązki dyrektora ośrodka. Proces został umorzony pod warunkiem spłaty wyłudzonej dotacji. Jacek Zarzecki nie zgodził się z wyrokiem i złożył odwołanie, którego Sąd nie uwzględnił, ponieważ zostało złożone po terminie. Były starosta przedstawił zaświadczenie lekarskie, które miało usprawiedliwić spóźnienie, które okazało się fałszywe. Zarzecki usłyszał kolejne zarzuty i dwa wyroki skazujące. Prezesowi PAN jednak to nie przeszkadzało i Jacek Zarzecki pozostał na stanowisku.
– Firma byłego radnego Platformy Obywatelskiej i asystenta senatora Marka Rockiego, zarobiła w kilka lat ponad dwa miliony złotych, obiecując pomoc w załatwieniu dotacji unijnych. Jednak niemal wszyscy przedsiębiorcy, którzy zapłacili, nie otrzymali pieniędzy z Unii Europejskiej. Sprawę opisali dziennikarze „Gazety Polskiej Codziennie”. Sam właściciel firmy nie potrafił podać ani jednego przykładu firmy, która uzyskała pomoc w otrzymaniu unijnej dotacji. W ciągu trzech lat ok. 10 tys. przedsiębiorców straciło na usługach firmy ponad 2 mln złotych.
– Pułkownik Mirosław Hakiel został oddelegowany przez ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza do walki z „przestępczością stadionową”. Mirosław Hakiel swoją karierę zawodową rozpoczynał w pionie polityczno-wychowawczym komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, co podał w swoim oświadczeniu lustracyjnym. Hakiel pracował również w CBŚ dopuszczając do jednej z największych wpadek w historii instytucji. Jego podwładny, będący agentem zwerbowanym przez służby otrzymał pozwolenie na broń, z której zastrzelił konkubinę wraz z młodego mężczyznę i ranił ojca przyjaciółki.
– Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak wyznaczył gen. bryg. Jarosława Stróżyka na stanowisko attaché obrony przy ambasadzie RP w Waszyngtonie. Do tej pory Jarosław Stróżyk zajmował wysokie stanowisko w strukturach NATO. Koordynował działania wywiadów sił zbrojnych państw członkowskich. Oficjalne biogramy nie wspominały jednak, że nowy polski attaché obrony w Stanach Zjednoczonych od 1996 roku działał w WSI. W sierpniu 2011 roku, prezydent Bronisław Komorowski nadał płk. Jarosławowi Stróżykowi stopień generalski. Od 2010 roku był zastępcą szefa wywiadu NATO.
– Kamil Kawicki, radny miejski Platformy Obywatelskiej w Zielonej Górze, w 2012 roku został przyłapany przez policyjny patrol na jeździe pod wpływem alkoholu. Miał 0,71 promila, a drugie badanie wskazało 0,6 promila. Sąd nałożył na Kamila Kawickiego 2 tys. zł grzywny i na dwa lata zabrał mu prawo jazdy, ale z powodu dobrej opinii warunkowo umorzył postępowanie. Obowiązujące wtedy prawo mówiło, że osoba skazana za przestępstwo umyślne z oskarżenia publicznego, nawet z warunkowym umorzeniem, traci mandat. Jednak Kamil Kawicki wciąż pozostawał radnym.
– Mirosław Koźlakiewicz z Platformy Obywatelskiej, najbogatszy poseł w Sejmie, według CBA łamał ustawę o sprawowaniu mandatu posła i senatora. Podczas kontroli oświadczeń majątkowych polityka agenci CBA wykryli nieprawidłowości. Ustalono, że poseł w czasie wykonywania mandatu posła dzierżawił od Agencji Nieruchomości Rolnych grunty należące do Skarbu Państwa i prowadził na nich działalność gospodarczą.
– W październiku 2014 roku Łukasz Pawełek, skarbnik Platformy Obywatelskiej, jedna z najważniejszych osób w Zarządzie Krajowym PO został zabrany z ulicy w okolicach Ambasady USA przez Straż Miejską do izby wytrzeźwień.
– Żeby uzyskać pozwolenie na broń do ochrony osobistej trzeba zdać egzamin, składający się z części teoretycznej i praktycznej. Cezary Grabarczyk, minister sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz, zdał tylko teoretyczną część egzaminu, a policjanci z własnej inicjatywy zrezygnowali w jego wypadku z części praktycznej sprawdzianu. Trzej policjanci, z których składała się komisja egzaminacyjna, podali nieprawdę w protokole egzaminu potwierdzając oficjalnie, że Cezary Grabarczyk zdał też test praktyczny. Cezary Grabarczyk miał pełną świadomość tego, że złamane zostało prawo. Złożył dymisję ze stanowiska, która 30 kwietnia 2015 roku została przyjęta.
Prokurator Krzysztof Drygas, który rozważał postawienie zarzutów ministrowi Cezaremu Grabarczykowi, został odsunięty od śledztwa. A po trzech miesiącach prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie posługiwania się przez byłego ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka poświadczającymi nieprawdę dokumentami związanymi z pozwoleniem na broń.
– Jan Jarmołkiewicz, lubuski skarbnik PO, wyciął ponad 2 tys. drzew na dzierżawionej przez niego działce. Miał wprawdzie pozwolenie na wycinkę samosiejek, ale wycięte też zostały dęby i osiki, na wycięcie których Urząd Gminy w Zaborze nie zezwolił. Joanna Liddane, ekolog i prezes Zielonogórskiego Towarzystwa Upiększania Miasta poinformowała o sprawie powiatowy zarząd dróg, a ten poinformował zielonogórską policję. Śledztwo zostało szybko umorzone, bo drzewa nie były wcześniej zinwentaryzowane. Poza tym sam Jan Jarmołkiewicz złożył na policję doniesienie o kradzieży drewna ze swojej działki. Twierdził, że drzewa wycięli mieszkańcy wsi.
– Henryk Siedlaczek, poseł Platformy Obywatelskiej, złożył 12 sierpnia 2015 roku interpelację do minister kultury i dziedzictwa narodowego o pomoc w przyspieszeniu polskiej premiery filmu „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”.
– Jedna z działaczek młodzieżówki Platformy Obywatelskiej miała namawiać koleżankę do udziału w zjeździe tej partii w Warszawie. Nagranie tej rozmowy ujawnili internauci, którzy zarejestrowali ją w pociągu, na trasie Wrocław-Katowice. Działaczka PO mówiła: „Kopaczowa tam będzie, jacyś ministrowie i ja nie mogę jechać i pomyślałam, że ty i Przemo byście chcieli. Autokarem, tam masz hotel, imprezę, żarcie i wódę za darmo (…) Tak, za darmo. Tak za darmo, partia płaci. Nie, no tam musisz udawać, że jesteś za Platformą i w ogóle – hahahaha. No, to byś mogła zostać sobie dłużej.”