1943 r.: Zbrodnia w Ostrówkach
[ Strona informacyjna: Wołyń 1943 ]
Wiosną 1943 roku oddziały ukraińskich nacjonalistów z UPA realizowały już swój plan eksterminacji Polaków na obszarze Wołynia, w ramach wydarzeń nazwanych później Rzezią wołyńską. Oddziały UPA zmierzały metodycznie na zachód, gdzie dokonywały aktów przemocy przy wykorzystaniu aktywnie asystującej jej okolicznej ukraińskiej ludności.
Ostrówki leżały na terenie byłego powiatu lubomelskiego i do sierpnia 1943 roku panował na tym terenie spokój. Jednakże z racji zbliżania się nacjonalistów ukraińskich z UPA miejscowy proboszcz, ks. Stanisław Dobrzański, apelował do mieszkańców o utworzenie samoobrony – ci jednak stwierdzili, że powstanie takiej formacji mogłoby niepotrzebnie rozjuszyć ich ukraińskich sąsiadów i sprowokować ich do ataku.
W samej wiosce istniała także złożona z kilkudziesięciu osób komórka konspiracyjna AK. Pomimo apelu proboszcza i obecności w Ostrówkach polskich partyzantów mieszkańcy postanowili wystawić tylko skromne nocne warty i patrole, które pozwoliłyby odpowiednio wcześniej ostrzec mieszkańców przed ewentualnym napadem. Późniejsza inspekcja, jaką przeprowadził komendant obwodu AK Luboml w sierpniu 1943 roku była fatalna w ocenie dla owych wart – uznano, że nie były zdyscyplinowane i nie pełniły swoich obowiązków sumiennie.
UPA postanowiło wymordować Polaków na zachodzie Wołynia w czerwcu 1943 roku – wówczas dowódca Okręgu Wojskowego UPA „Turiw”, Jurij Stelmaszczuk dostał od swojego zwierzchnika, dowódcy UPA, Dmytra Klaczkiwskiego taki rozkaz – wszyscy Polacy na zachodnich terenach Wołynia mieli zginąć. Co ciekawe, adresat rozkazu, Jurij Stelmaszczuk nie wierzył w jego treść i będąc nią zszokowanym chciał odwołać się do prowadzącego OUN-B Mykoły Łebedii, jednakże nie doczekał się odpowiedzi ponieważ Łebedia został odwołany z zajmowanego przez siebie stanowiska. Stelmaszczuk nadal ociągał się z wykonaniem rozkazu, a Klaczkiwski za jego niekarność zagroził mu sądem polowym.
Summa summarum oddziały, którymi dowodził Stelmaszczuk przystąpiły do zrealizowania morderczego rozkazu dopiero w sierpniu, a jednym z celów ukraińskich nacjonalistów z UPA były właśnie Ostrówki.
Sami mieszkańcy wsi doskonale zdawali sobie sprawę ze zbliżania się zagrożenia – dochodziły ich liczne wieści o tym, że w okolicy mobilizują się ukraińscy chłopi pod przywództwem UPA, a jej oddziały przeprowadzają krwawe masakry w sąsiednich wsiach. Niestety mieszkańcy Ostrówek zignorowali zagrożenie – po prostu nie wierzyli, że mogą paść ofiarami Ukraińców, często znanych im z widzenia sąsiadów.
Niektórzy rozsiewali fałszywe informacje, że Ukraińcy szykują się do wielkiej akcji, ale przeciwko Niemcom. Przezorniejsza cześć mieszkańców Ostrówek postanowiła nie kusić losu i być przygotowanym w razie ewentualnego ataku; spakowali rzeczy pierwszej potrzeby pomocne w przypadku ucieczki i starali się zachowywać czujność.
Inni mieszkańcy Ostrówek koniec końców zadecydowali o wystawieniu dodatkowych wart, ale tylko na czas nocy, ponieważ zakładali oni, że ewentualny atak UPA może nastąpić pod jej osłoną – wraz z dniem ściągano je z posterunków. Czas pokazał, jak bardzo się mylili i jak krwawo zapłacili za swoją nieostrożność.