Rzeź Woli

[ Strona informacyjna: Powstanie warszawskie ]

Powstanie warszawskie

[ Przyczyny ] [ Przebieg ] [ Skutki ]
[ Alianci wobec Powstania ] [ NSZ w Powstaniu ] [ Rzeź Woli ] [ Sowieci wobec Powstania ]
[ Filmy ] [ Książki ] [ Muzyka ] [ Muzeum Powstania Warszawskiego] [ Pamięć ] [ Wykłady ]

Zobacz: Przebieg Powstania warszawskiego.

Generalny gubernator Hans Frank zapisał w swoim dzienniku pod datą 14 grudnia 1943 roku:

Mamy w tym kraju jeden punkt, z którego pochodzi wszystko zło: to Warszawa. Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju.

Wybuch Powstania warszawskiego  został potraktowany przez nazistowskich przywódców jako doskonała okazja do rozwiązania „polskiego problemu”. Już od pierwszego dnia Powstania warszawskiego oddziały niemieckiego garnizonu Warszawy dopuszczały się licznych zbrodni wojennych. Wzięci do niewoli Powstańcy byli rozstrzeliwani, rannych dobijano. Doszło także do pierwszych mordów na ludności cywilnej. Do ich rozpoczęcia nie był konieczny specjalny rozkaz Hitlera, gdyż generał Reiner Stahel jako dowódca garnizonu warszawskiego miał prawo „zastosować wszelkie środki w stosunku do ludności cywilnej w Warszawie, konieczne dla utrzymania spokoju, bezpieczeństwa i porządku.”

Rzeź Woli natomiast była bezpośrednią realizację rozkazu Adolfa Hitlera, nakazującego zburzenie Warszawy i wymordowanie wszystkich jej mieszkańców. Była to prawdopodobnie największa jednorazowa masakra ludności cywilnej dokonana w Europie w czasie II wojny światowej, a zarazem prawdopodobnie największa w historii pojedyncza zbrodnia popełniona na narodzie polskim.

Zbrodnie popełniane przez Niemców na Woli nie miały początkowo na celu całkowitej eksterminacji ludności dzielnicy, lecz stanowiły raczej akty  odwetu za wybuch Powstania. Ofiarą egzekucji padali przede wszystkim mężczyźni podejrzewani o udział w walkach. Ze względu na dużą przewagę wroga, tylko część dzielnicy znalazła się w rękach Powstańców.

Przez Wolę przechodziła jedna z najważniejszych arterii komunikacyjnych miasta, tj. trasa Wolska – Chłodna – Elektoralna – Senatorska – most Kierbedzia. Latem 1944 roku był to jeden z najważniejszych szlaków zaopatrzeniowych na centralnym odcinku frontu wschodniego, łączący z zapleczem niemieckie oddziały na prawym brzegu Wisły. Stąd walki o tę dzielnicę były wyjątkowo zaciekłe.

Między 1 a 4 sierpnia walczący na Woli żołnierze Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Hermann Göring” zamordowali ok. 400 wziętych do niewoli Powstańców, w tym wielu rannych. Jednocześnie jednostki tej dywizji, wsparte przez żołnierzy 608 Pułku Ochronnego, systematycznie wypędzały z budynków mieszkalnych polską ludność cywilną, dopuszczając się przy tym mordów, grabieży i gwałtów na kobietach. Ludność cywilna była też wykorzystywana przez Niemców w charakterze „żywych tarcz”.

4 sierpnia, na pomoc niemieckiemu garnizonowi w Warszawie przybyły improwizowana grupa policyjna z Kraju Warty pod dowództwem Heinza Reinefartha, oraz pułk specjalny SSDirlewanger” dowodzony przez Oskara Dirlewangera. Jednostka Dirlewangera specjalizowała się  w prowadzeniu brutalnych akcji pacyfikacyjnych na tyłach frontu wschodniego. Większość jej żołnierzy stanowili niemieccy kryminaliści powyciągani z więzień i obozów koncentracyjnych, którym obiecano ułaskawienie w zamian za walkę dla III Rzeszy.

Do Warszawy wysłane też zostały 608 Pułk Ochronny dowodzony przez pułkownika Willi Schmidta, dwa bataliony azerbejdżańskie i Brygada Szturmowa SS RONA (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa) dowodzona przez Bronisława W. Kaminskiego. Była to formacja kolaboracyjna złożona w większości z Rosjan i Białorusinów. Po wybuchu Powstania warszawskiego spośród żołnierzy brygady sformowano pułk szturmowy pod dowództwem majora Iwana Frołowa, który składał się z ok. 1700 nieżonatych mężczyzn.

5 sierpnia o godzinie 7:00 ranosiły odsieczy” gen. Heinricha Reinefartha i Oskara Dirlewangera, rozpoczęły szturm na Wolę. Była to tzw. „czarna sobota” na Woli, która rozpoczęła masową rzeź ludności. Jednocześnie z walkami trwała rzeź ludności cywilnej. Policjanci mordowali każdego schwytanego Polaka bez względu na wiek i płeć. Masowo rozstrzeliwano mieszkańców zdobytych kwartałów, ale największe rozmiary akcja eksterminacyjna przybrała w tych rejonach Woli, które od pierwszych godzin Powstania warszawskiego znajdowały się pod kontrolą Niemców.

Zbiorowym egzekucjom towarzyszyły gwałty na kobietach i dziewczynkach oraz masowa grabież. Część ludności prowadzono jako żywe tarcze. Początkowo ludność Woli mordowano w sposób chaotyczny i bezładny. W mieszkaniach, w piwnicach, na podwórzach kamienic, na ulicach. Szereg domów podpalono, a uciekającą w panice ludność wybito ogniem broni maszynowej. Często też zdarzało się, że ludzi ukrywających się w piwnicach mordowano za pomocą granatów wrzucanych przez okna.

Dochodziło także do aktów wyjątkowego bestialstwa, zakłuwania bezbronnych bagnetami, zakopywania rannych żywcem, roztrzaskiwania głów niemowlętom, czy wrzucania małych dzieci wraz z matkami do płonących budynków. W drugiej połowie dnia mordowanie ludności przybrało bardziej zorganizowany charakter.

Ludność cywilna w czasie rzezi Woli

Ludność cywilna Woli pędzona ulicami Warszawy w czasie Rzezi Woli.

Ludność dzielnicy spędzano odtąd do kilku wyselekcjonowanych miejsc egzekucji przy ulicach Wolskiej i Górczewskiej. Funkcję tę pełniły najczęściej duże zabudowania i place fabryczne, parki, cmentarze, tereny przykościelne lub obszerne dziedzińce większych kamienic. Mieszkańców Woli, bez względu na wiek i płeć, doprowadzano tam mniejszymi lub większymi grupami, a następnie systematycznie mordowano, zazwyczaj strzałem w tył głowy lub przy użyciu broni maszynowej.

Prowadzeni na stracenie ludzie byli zmuszani do wspinania się na stos ciał osób zamordowanych przed nimi. Świadkowie wspominali, że w takich miejscach zwały trupów sięgały niekiedy ok. 25-35 metrów długości, 15-20 metrów szerokości i 2 metrów wysokości. Rzeź przybrała takie rozmiary, że wśród obserwujących ją niemieckich żołnierzy zanotowano przypadki załamania nerwowego.

5 sierpnia największe egzekucje miały miejsce w rejonie ulicy Górczewskiej i Moczydła. Hale warsztatów kolejowych przy ulicy Moczydło zostały przekształcone przez Niemców w punkt zborny dla mordowanej ludności dzielnicy. Spędzono tam tysiące Polaków, którzy w ścisku i w dotkliwym upale, bez wody i żywności oczekiwali na to co się z nimi stanie.

Przetrzymywanych w halach Polaków doprowadzano małymi grupkami na pobliskie miejsca kaźni i tam rozstrzeliwano ogniem broni maszynowej. Prawdopodobnie w rejonie ulic Górczewskiej i Moczydła zamordowano od 4,5 tys.do 10 tys. mieszkańców Woli. Według niektórych źródeł liczba ofiar mogła sięgnąć nawet 12 tys. Wśród ofiar byli też pacjenci i personel Szpitala Wojskowego. W fabryce Ursus przy ulicy Wolskiej 55, strzałami w tył głowy zamordowano od 6 tys. do 7,5 tys. Polaków.

Na terenie Fabryki Obić i Papierów Kolorowych Józefa Franaszka na ulicy Wolskiej 41/45 Niemcy wymordowali większość cywilów. Tych, którzy ocaleli pognali w kierunku powstańczych barykad jako żywe tarcze. Później na terenie zakładu Niemcy rozstrzeliwali mieszkańców Woli doprowadzonych z pobliskich ulic.

Łączna liczba zamordowanych w tym miejscu Polaków szacowana jest w przedziale od 4 tys. do 6 tys. O skali zbrodni dokonanej w Fabryce Franaszka może świadczyć fakt, że z terenu fabryki oraz z terenu pobliskiego Szpitala Zakaźnego św. Stanisława ekshumowano 600 kilogramów prochów ludzkich.

Podczas telefonicznej rozmowy przeprowadzonej 5 sierpnia Heinz Reinefarth informował generała Nikolausa von Vormanna, że ma „więcej zatrzymanych niż amunicji”, aby ich rozstrzelać. Na pytanie o straty odpowiedział natomiast: „straty własne 6 zabitych, 24 ciężko, 12 lekko rannych. Straty przeciwnika – z rozstrzelanymi – ponad 10 000”. W rzeczywistości w „czarną sobotę” ofiar było znacznie więcej. Władysław Bartoszewski oceniał, że 5 sierpnia 1944 roku zamordowano na Woli ponad 20 tys. Polaków, a historyk Antoni Przygoński szacował, że liczba ofiar dokonanej tego dnia masakry sięgnęła 45 500.

W godzinach popołudniowych na stanowisku dowodzenia Heinza Reinefartha pojawił się Erich von dem Bach, który przejął dowodzenie nad siłami wyznaczonymi do stłumienia Powstania warszawskiego. Jeszcze tego samego wieczoru doprowadził do złagodzenia eksterminacyjnego rozkazu Hitlera.

Zakazał mordowania kobiet i dzieci, utrzymując jednak w mocy rozkaz likwidacji wszystkich polskich mężczyzn oraz ujętych Powstańców. Polskie kobiety i dzieci miały być odtąd kierowane do obozu przejściowego, który 6 sierpnia został założony na terenie nieczynnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w podwarszawskim Pruszkowie.

Nie wszystkie oddziały liniowe zaczęły jednak przestrzegać od razu nowych wytycznych i w rezultacie 6 sierpnia rzeź Woli była kontynuowana. Ofiarą masakry padli m.in. mieszkańcy zdobytych tego dnia domów przy ulicach Chłodnej, Leszno, Towarowej i Żelaznej. Kontynuowano także masowe rozstrzeliwanie cywilów w opanowanych uprzednio kwartałach Woli. Zbiorowym egzekucjom nadal towarzyszyły gwałty, grabieże i palenie domów.

Głównym miejscem kaźni stał się skład maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego przy ulicy Wolskiej 79/81. Prawdopodobnie rozstrzelano tam tego dnia blisko 2 tys. mieszkańców Woli. Około godziny 15:00 lub 16:00 Niemcy oraz żołnierze jednego z batalionów azerbejdżańskich wtargnęli do Szpitala Karola i Marii przy ulicy Leszno 136. Szpital został spalony, a od 100 do 200 ciężko rannych i chorych zostało zamordowanych. W gronie ofiar znalazło się co najmniej dwadzieścioro dzieci oraz pewna liczba rannych żołnierzy AK.

Niemcy pozostawili na ulicach dziesiątki tysięcy trupów. Chcąc zapobiec wybuchowi epidemii oraz zatrzeć ślady zbrodni, utworzyli tzw. Verbrennungskommando. Było ono złożone z ok. 100 młodych i silnych polskich mężczyzn, których wyłączono z grona mordowanej ludności Woli, a następnie zmuszono do pracy przy uprzątaniu i paleniu zwłok. Członkowie komanda jako bezpośredni świadkowie ludobójstwa byli przeznaczeni do likwidacji po zakończeniu pracy. Tylko nielicznym udało się uciec i przeżyć wojnę.

W kolejnych dniach jednym z głównych miejsc kaźni stały się Hale Mirowskie, gdzie między 7 a 8 sierpnia rozstrzelano ok. 700 osób. Jednocześnie trwało wysiedlanie ludności Warszawy. Płonącymi ulicami, wśród stosów trupów, tysiące mieszkańców Woli, Powiśla i Śródmieścia Północnego pognano do kościoła św. Wojciecha, który stanowił punkt przejściowy, a stamtąd na Dworzec Zachodni lub do dzielnicy Włochy, skąd wysiedleńcy byli następnie wywożeni do obozu w Pruszkowie.

Towarzyszyła temu masowa grabież oraz gwałty na kobietach i dziewczynkach. Niemieccy żołnierze wyciągali mężczyzn i chłopców z tłumu uchodźców, po czym na miejscu ich rozstrzeliwali. Mordowano także osoby ranne, chore i niedołężne, które opóźniały marsz lub nie miały siły iść dalej. Zbrodni nie zaprzestano także w kolejnych dniach Powstania warszawskiego.

Zdaniem historyka Piotra Gursztyna, rzeź Woli była prawdopodobnie największą jednorazową masakrą ludności cywilnej dokonaną w Europie w czasie II wojny światowej, a zarazem prawdopodobnie największą w historii pojedynczą zbrodnią popełnioną na narodzie polskim. Ustalenie dokładnej liczby ofiar ludobójstwa dokonanego na Woli nie było możliwe ze względu na spalenie większości zwłok przez Niemców oraz niewielką liczbę ocalałych świadków. Liczba ofiar szacowana jest na 65 tys. do 20 tys.

Na skutek podpaleń i wysadzeń dokonywanych przez oddziały niemieckie uległo zagładzie 81% zabudowy mieszkalnej Woli. W PRL dzielnica charakteryzująca się przed II wojną światową zwartą zabudową, częściowo drewnianą i zazwyczaj nieprzekraczającą wysokości 2-4 pięter, została zabudowana nowymi osiedlami mieszkaniowymi, co całkowicie zmieniło jej charakter urbanistyczny. Przedwojenna Wola ze swą oryginalną specyfiką i folklorem przestała istnieć.

Żaden ze sprawców ludobójstwa dokonanego na Woli nie został po wojnie pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Po wyzwoleniu Warszawy na terenie Woli prowadzone były prace ekshumacyjne. Wydobyto 8 do 12 ton prochów ludzkich, które zostały pochowane 6 sierpnia 1946 roku na Cmentarzu Powstańców Warszawy. Zobacz film „12 ton. Oni wszyscy tam są”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *