Zostawmy historię historykom!

A biologię – biologom i geografię – geografom?…

Warto się jednak, odrzucając podobne banialuki, na poważnie zastanowić od kiedy coś jest historią. Czy wczorajsza wiadomość np. o uchwaleniu ustawy w Sejmie „to już historia i nie warto do tego wracać”? Bo ustawa sprzed 300 lat przez większość ludzi na pewno zostanie uznana za „historię”. Kiedy zatem jest ten magiczny czas gdy coś „teraźniejszego”  zmienia się w „historyczne”? A może nie ma takiego czasu wspólnego dla różnych wydarzeń, może jakiś mędrzec ustala to indywidualnie? Może jakaś grupa? Może „Gazeta Wyborcza”?

Można by spróbować przyjąć za kryterium oceny fakt czy dane zdarzenie jeszcze nas dotyczy. Pytanie jednak kto ma ocenić czy np. skutków II wojny światowej nie odczuwamy do dnia dzisiejszego? Jeśli nie ma jednoznacznej oceny, to może warto o tym porozmawiać, zamiast „histeryzować na dźwięk słowa historii” i nie zostawiać historyków z nią samych? Może by samemu czegoś z historii nauczyć? Bo ta podobno lubi się powtarzać.

Skoro ludzie rodzą się umierają wciąż tak samo (o tym uczy biologia, czyli – można by rzec – „historia mapy człowieka”), skoro ludzie mają wciąż te same wady i zalety, skoro państwa wciąż powstają i upadają, skoro wojny się rozpoczynają i kończą… Dlaczego by nie skorzystać z doświadczeń przodków (lub mniej górnolotnie: poprzedników)?

Czy nie jest czymś skrajnie GŁUPIM rezygnowanie z takiego bagażu wiedzy? Skoro nie odrzucamy historycznej wiedzy biologów, rolników, medyków, mechaników, techników, dlaczego mielibyśmy odrzucać historyczną wiedzę o tym co się tu działo przed nami?

Dodaj komentarz