Afera alkoholowa (1990)
[Powrót do afer III RP]
Była to jedna z pierwszych polskich afer po transformacji ustrojowej. Dotyczyła nieprawidłowości przy imporcie napojów alkoholowych. 30 grudnia 1988 roku, Dominik Jastrzębski minister współpracy gospodarczej z zagranicą wydał zarządzenie, zgodnie z którym nie była wymagana koncesja na niehandlowy import alkoholu. Osoby prywatne sprowadzające alkohol na własny użytek musiały opłacić tylko niewielkie cło. Przez granicę przejeżdżały całe cysterny wypełnione alkoholem, a celnicy korzystali z interpretacji zgodnie, z którą wystarczyło tylko przedstawić zaświadczenie, że dany transport alkoholu jest na użytek własny.
Pomimo wprowadzania stopniowo różnych ograniczeń wjeżdżały one przez różnego rodzaju furtki prawne aż do lata 1990 roku, gdy NIK powiadomiła, że w skutek niedokładnych przepisów związanych z importem alkoholu budżet państwa stracił 2 mld złotych. Powołano pierwszą sejmową komisję śledczą, której przewodniczył Włodzimierz Cimoszewicz. Według jednego z raportów Skarb Państwa mógłby nawet zarobić na aferze, gdyby zapłacono wszystkie należne podatki z tytułu handlu alkoholem. Co było jednak o tyle wątpliwe, że 75% faktur dokumentujących przywóz alkoholu okazywało się sfałszowanych przez firmy krzaki bez majątku.
Komisja nie znalazła też dowodów na to, że wysoko postawieni urzędnicy czerpali osobiste zyski z manipulowania przepisami importowymi i tworzenia luk prawnych. Stwierdziła natomiast, iż wicepremierzy, ministerstwa, celnicy i policja zawinili swoją niekompetencją i lekceważeniem obowiązków. Komisja zarekomendowała, by winnych wicepremiera i ministra finansów Leszka Balcerowicza, ministrów spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka i Krzysztofa Kozłowskiego oraz byłego prezesa Głównego Urzędu Ceł Jerzego Ćwieka postawić przed Trybunałem Stanu.
W kwietniu 1996 roku, prawie sześć lat po ujawnieniu afery, stanęli przed Trybunałem: minister współpracy gospodarczej z zagranicą Dominik Jastrzębski i minister finansów Andrzej Wróblewski z rządu Mieczysława Rakowskiego, minister spraw wewnętrznych u Rakowskiego i Tadeusza Mazowieckiego Czesław Kiszczak, minister rynku wewnętrznego z rządu Tadeusza Mazowieckiego Aleksander Mackiewicz oraz były prezes Głównego Urzędu Ceł Jerzy Ćwiek. Wszystkich oskarżono o zaniechanie, bezczynność i niedopełnienie obowiązków.
Głównym problemem do rozstrzygnięcia dla Trybunału Stanu było było pytanie, jakiej postaci winy w polskim systemie prawnym odpowiada pojęcie „w sposób zawiniony naruszył” konstytucję lub inną ustawę i czy chodzi tu o winę umyślną czy nieumyślną. W trakcie kolejnych rozpraw procesu sędziowie kilkakrotnie podkreślali, że gdyby uznać, iż „zawinienie” może być tylko umyślne, to urzędnicy mogliby bezkarnie „pełnić urzędy w sposób niedbały i lekkomyślny”.
Trybunał uznał, że nie trzeba celowo łamać prawa aby naruszyć ustawy. Zasłanianie się niewiedzą i nadmiarem obowiązków i pomyłkami nie zwalnia od odpowiedzialności. Uznano winę tylko dwóch oskarżonych Dominika Jastrzębskiego i Jerzego Ćwieka i ukarał ich pozbawieniem biernego prawa wyborczego oraz zakazem zajmowania kierowniczych stanowisk, pełnienia odpowiedzialnych funkcji państwowych i społecznych przez pięć lat. Był to pierwszy od 1926 roku prawomocny wyrok Trybunału.