Bliższa koszula ciału

Dlaczego często „ujawnia się” czyjąś narodowość, pochodzenie, przeszłość, kontakty? I dlaczego „ujawnia się” napisano w cudzysłowie?

Zaczynając od drugiej kwestii: trudno mówić o faktycznym ujawnianiu, jeśli sprawa jest często znana, wykazana wcześniej – w wywiadach, wypowiedziach, książkach – przez samego zainteresowanego lub mu bliskich. W tym przypadku „ujawnianie” to bardziej przypominanie, odkurzanie faktów mało znanych, bo pomijanych w medialnym dyskursie, unikanych, tuszowanych, uważanych za niewygodne, niemoralne lub niepoprawne politycznie.

Otóż nazwanie kogoś komunistą, zdrajcą, Żydem (o zgrozo!) czy „kolesiem z bandy” (tu przechodzimy do pytania numer jeden) za takie właśnie „niewłaściwe” jest uznawane w naszym dominującym, „salonowym”, medialnym nurcie. Pierwszą odpowiedzią jaka nasuwa się na pytanie „dlaczego nie nazywać komunisty komunistą?” jest kwestia prawdy, po prostu prawdy. Skoro drzewo jest drzewem to komunista jest komunistą: dlaczego nie nazywać sprawy po imieniu? Jeśli ktoś w PRL donosił na milicji o opozycyjnym wydawnictwie w domu naprzeciwko to jest komunistycznym kapusiem, konfidentem po prostu, niezależnie od tego czy się to komuś podoba czy nie. Jeśli dodatkowo donosiciel zadenuncjował kolegę czy rodzinę to jest do tego ich zdrajcą. Tyle, aż tyle i tylko tyle.

Dlaczego natomiast „zarzuca się” komuś pochodzenie żydowskie, niemieckie, rosyjskie lub inne?  Otóż, o czym powszechnie wiadomo, bliższa koszula ciału (ciągnie swój do swego itd.) i stąd ważne jest kto jest kim. Należy wyjaśnić, że sformułowanie „zarzuca się” jest również wadliwe. To nie jest żaden zarzut, to stwierdzenie faktu. Ktoś jest Anglikiem, ktoś Francuzem, a ktoś Polakiem. Normalna sprawa. Jeśli natomiast okazuje się, że z całej opozycji PRL (po terrorze stanu wojennego!) na gwiazdy „wyrosło” trzech dżentelmenów o nazwiskach Geremek, Kuroń i Michnik (i to oni w imieniu całego niepodległego narodu polskiego dogadali się z komunistami tak, żeby po 89 roku komuniści ucierpieli jak najmniej, a wręcz zyskali) i wszyscy oni są pochodzenia żydowskiego, to nie jest niczym zaskakującym, że ktoś analizujący losu państwa polskiego zwraca na to uwagę.

Co więcej, w tej sytuacji trudno nawet posądzić Panów G-K-M o zdradę. Jeśli w ich żyłach płynie niepolska krew, może działają zgodnie z racją stanu własnego narodu. Zatem: jeśli Polak działa przeciw Polsce, nazywamy go zdrajcą (normalne), a jeśli nie-Polak działa przeciw Polsce, wskazujemy, że nie jest Polakiem. Bardzo proste. Zresztą, czy możemy oczekiwać, że nie-Polacy będą działać w naszym, polskim interesie? Czy komuś z czytających te słowa przyszło na myśl, żeby „zrobić dobrze” Norwegom, Urugwajczykom, Estończykom? Naturalne jest raczej pomaganie własnemu otoczeniu, własnej rodzinie, własnym znajomym, własnemu rodakowi. Nie ma w tym nic złego. Dlatego odróżnijmy polskich zdrajców od osób, które działają we własnym, niepolskim interesie.

Ważne jednak, aby nie zapominać, że nie tylko przybysze czynią zło na polskiej ziemi. Istnieją w istocie również wspomniani polscy zdrajcy, krętacze, kłamcy, złodzieje, oszuści, kolesie z bandy… Nie ma sensu owijać w bawełnę. Należy mówić wprost. Że na przykład Pan Bronisław Komorowski jest dziś (mimo wcześniejszej ładnej opozycyjnej karty!) kolesiem komunistów, którzy już jako postkomuna nieformalnie acz skutecznie trzymają władzę w Polsce po 89 roku. Kolesiom (typom spod najciemniejszych polskich i sowieckich gwiazd) chciał Bronisław – i co sam przyznał: w nielegalny sposób – zdobyć aneks do raportu o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI to taki tajny klub kolesiów Bronisława). Pisze o tym szeroko dziennikarz Wojciech Sumliński w książce „Z mocy bezprawia”. Co ciekawe, Pan Bronisław w 2007 roku głosował przeciw likwidacji WSI. Cóż się dziwić, kto chciałby likwidować kolegom wpływowy klub? Cóż się dziwić, że jako doradcę zaprasza Pan Prezydent Bronisław Komorowski Pana Komunistycznego Generała Wojciecha Jaruzelskiego? Bliższa koszula ciału…

O tych faktach (!) media jednak milczą… Dlaczego? Ah tak: największą polską telewizję założyła komuna, a największą gazetę Adam Michnik

Dodaj komentarz