Drogi „Antyfaszysto”!

Piszę do Ciebie po kolejnej wizycie na Facebooku, gdzie ponownie przeczytać można tyrady użytkownika [ocenzurowano] (posiadającego wśród ulubionych stron między innymi „Antifę”) pod wpisami polskich patriotów. I niezależnie od tego czego dotyczy komentowany przez „Antyfaszystę” tekst (albo zdjęcie) , „Antyfaszysta” wpisuje zasadniczo to samo.

Takie uogólnienie może być krzywdzące dla nielicznych „Antyfaszystów”, którzy mają coś do powiedzenia. Większość to jednak „antyfaszystowskie lemingi”. Powiedziano im, że patrioci/narodowcy/konserwatyści/pisowcy(?) to faszyści i tego się trzymają. Co prawda mówiąc „faszyzm” myślą „nazizm”, nawet tych pojęć nie rozróżniając, ale jest to niestety jedno z wielu oszustw tego świata, podobnie jak lewicowa próba zrównania czasownika „toleruj” z czasownikiem „akceptuj”.

Lemingi jak wiadomo są wszędzie, wśród każdej grupy społecznej, politycznej itd. Znamy lemingi młode, wykształcone, z wielkich miast  -szczerze nienawidzące Kaczyńskiego, znamy lemingi moherowe, lemingi narodowe i wreszcie lemingi antyfaszystowskie. Lemingi takie przyjmują bezkrytycznie to, co czytają i słyszą ze swojej słusznej stronie, nie siląc się na refleksję, w końcu już wszystko wiedzą. Tekst ten – podobnie jak całą witrynę – kierujemy do prawdziwych lemingów, tzn. ludzi zmanipulowanych, ale wciąż posiadających własny rozum. Ludzi wprowadzonych błąd, ale będących w stanie zostać z tego błędu, na skutek rzeczowej argumentacji, wyprowadzonym.

Debili, mamy nadzieję, już tutaj nie ma, gdyż nie doszliby do tego akapitu. Skrajny beton, którego nic nigdy nie przekona, zapewne zamknął stronę już po przeczytaniu nagłówka. Zostaje zatem grupa osób, która umie czytać i chce czytać. Znakomicie. A zatem do rzeczy. Otóż przede wszystkim „Antyfaszysta” powinien tytułować się „Antynazistą”, bo to przecież rasistów czy szowinistów chce zwalczać (i nawet o tym „antyfaszyści” mówią, nazywając swych przeciwników „naziolami”, „nazikami” itp.).

Nazistów w Polsce dziś wielu nie ma. W latach 90-tych fascynacja „germańską siłą” była widoczna wśród skrajnych grup i ich symboliki. Dziś te skrajne grupy są jeszcze skrajniejsze i jeszcze mniejsze, a liczba nazioli nieznaczna i wydaje się, że ciągle maleje. Jeśli jednak chcesz „Antyfaszysto” ścigać wyznawców Hitlera, głosicieli idei narodowo-socjalistycznej, propagatorów symboliki swastyki itd. – droga wolna, nawet polskie prawo stoi po Twojej stronie (oczywiście nie są dozwolone ataki fizyczne, ale w Polsce mamy tradycję w zwalczaniu nazistów czy komunistów, może więc sądy będą łaskawe?). Ścigać, pozywać, zamykać. Nazi won!

Problem polega jednak na tym, kiedy rzekomego nazistę/faszystę przypomina „Antyfaszystom”… człowiek z flagą czy człowiek w koszulce z Białym Orłem w koronie. Znane są przypadki ataków na młodych ludzi wracających z marszu uczczenia polskich bohaterów wojennych. Dziś dla „Antyfaszystów” wrogiem jest każdy, kto mówi o polskiej tradycji, łacińskiej cywilizacji, chrześcijańskich zasadach. Jest to problem zasadniczy.

Kiedy idziesz, „Antyfaszysto” blokować Marsz Niepodległości (pod hasłem „faszyzm nie przejdzie!”) wiedz, że idziesz spróbować zablokować pochód tysięcy normalnych ludzi. Ludzi, którzy domagają się pamięci dla ofiar zbrodni przeciw narodowi polskiemu. Ludzi, którzy chcą rozliczenia władz komunistycznych. Ludzi, którzy domagają się wolności słowa. Ludzi, którzy są przeciwni zabijaniu niewinnych, nienarodzonych dzieci. Ludzi, którzy chcą, aby kolejne pokolenia Polaków były (tak jak my sami) wychowani przez Mamę i Tatę.

Żaden z tych postulatów nie wywodzi się z ruchu faszystowskiego ani tym bardziej z nazistowskich Niemiec. Podobnie jak oczekiwanie, że polski rząd będzie dokonywał wyborów korzystnych dla polskiego społeczeństwa, że zadba o nasze bezpieczeństwo fizyczne, energetyczne, finansowe poprzez dbanie o polskie interesy w Europie i na świecie.

Wśród tych wszystkich rzekomych faszystów są ludzie młodzi i starzy, są kobiety i mężczyźni, zwolennicy i przeciwnicy Piłsudskiego, osoby różniące się ocenami decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego, niemający jednej, wspólnej opinii na tematy gospodarcze, wierzące i nie wierzące w Boga. Wszystkich ich można jednak nazwać patriotami, szanującymi polską tradycję i chcącymi żyć i pracować dla polskiego dobra.

Jeśli zatem czyta się facebookowe wpisy o „brunatnej fali agresji”, „nacjonalistycznej spirali nienawiści” i tym podobne slogany, zastanowić się należy: gdzie ta fala, gdzie spirala? Agresja fizyczna przecież jest w Polsce ścigana z mocy prawa, mowę nienawiści słychać z ust członków tzw. „Partii Miłości”. Gdzie ten „narodowy atak”? W żądaniach dążenia przez polityków niepodległości kraju? W chęci odsunięcia od władzy lobbystów na rzecz Rosji? W oczekiwaniu niedopuszczenia do spełnienia się marzeń homoterrorystów?

Normalność to nie faszyzm.

Rzekomy faszysta

Dodaj komentarz