Najbardziej agresywni

Policja zatrzymała najbardziej agresywnych uczestników zamieszek”, „aresztowano najbardziej agresywnego napastnika”… Tak, tak, oczywiście! Oddział prewencji w hełmach, schowany za tarczami na żywo analizuje przebieg awantur i ocenia, których by tu uczestników uznać za najbardziej agresywnych i następnie schwytać. Takie rzeczy tylko w… mediach! Można ripostować, że „to tylko tak się mówi”, a „wszyscy wiedzą o co chodzi”. Otóż nie wszyscy!

Przechodzenie do porządku dziennego nad podobnymi bredniami powoduje po pierwsze zakłamanie rzeczywistości a po drugie utratę znaczenia słów! Najbardziej agresywni to najbardziej agresywni, a zatrzymani to zatrzymani. Dziś w medialnym przekazie są to niestety synonimy.

Najbardziej agresywny schwytany!

Aby zrozumieć istotę problemu należy być naocznym świadkiem ulicznych rozruchów lub obejrzeć obszerną relację video z takich zdarzeń (nie kilkunastu sekundową migawkę w „Wiadomościach”). Otóż jeśli dochodzi do wzburzenia tłumu, podczas demonstracji, koncertu czy meczu policjanci – często zdezorientowani, próbując bronić własnego zdrowia – łapią tego, kto jest pod ręką!

Najbardziej agresywni (czytaj: złapani), to bardzo często ci, którzy się przewrócili, poślizgnęli, uciekli w ślepą uliczkę albo w inny sposób nieszczęśliwie znaleźli się w bezpośrednim zasięgu policji. Naprawdę najbardziej agresywni są przecież zwykle najbardziej sprawni. Dodatkowo, często miotając w policję wszelakimi przedmiotami przebywają w znacznej odległości od tych, którzy mieliby ich zatrzymać. I niestety często nie zostają zatrzymani.

Można tu przytoczyć cytat ze znanej polskiej komedii: „Czy wiesz jak trudno złapać takiego silnego, zwinnego Murzyna?!”…

Jakby to jednak wyglądało w mediach, że nikogo nie aresztowano? I tu z pomocą przychodzą „pechowcy”, zarówno ci, którzy faktycznie łamali prawo jak i – jest wiele na to świadectw – osoby postronne, znajdujące się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Mamy wtedy komunikat oficera prasowego, który donosi ile radiowozów rozbito i ilu… najbardziej agresywnych zatrzymano.

Media przyjęły język policyjnej propagandy rodem z PRL i serwują czytelnikom oraz widzom podobne historyjki. Oto policja „z tysięcy awanturujących się kiboli” (to też ciekawe, bo gdyby faktycznie agresywne grupy liczyły tysiące ludzi, to awantury objęłyby całe miasta) wyciąga „kilkunastu najbardziej agresywnych”… Nic to, że w efekcie tylko kilku otrzymuje zarzuty, bo części zatrzymanych prokuratura nie jest w stanie przedstawić zarzutów (brak dowodów), a kilku okazuje się po analizie monitoringu być zupełnie niewinnymi. Ważne, że „najbardziej agresywni  zostali zatrzymani”! A to cieszy Naród.

Lepiej więc niech się nie Naród cieszy, niech Naród myśli!

Dodaj komentarz