„Zarabianie na Idei”

Pisze o tym „Gazeta Wyborcza” i często podświadomie myślimy tak sami. „O, kolejny sklep chce zarobić na patriotyzmie„. Pytanie tylko czy przedsiębiorstwo oferujące np. koszulki z polskim godłem miałoby rozdawać je za darmo? Czy jest jakaś zasada na czym „wolno zarabiać”? Przeszkadza nam, kiedy sprzedawane są kubki ze zbrodniarzem Che Guevarą – to jasne, ale dlaczego przeszkadzać miałaby również sprzedaż kubków z wizerunkami bohaterskich obrońców Polski? Czy przedsiębiorczość, podszyta „polskimi poglądami”, jest czymś złym?

To, że patriotyczne gadżety są solą w oku „GW” wiadomo nie od dziś. Stąd informacje o zarabianiu przed manifestacjami patriotycznymi czy nagłówek „kwitnie smoleński handel” mający upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – pokazać rzekomą niemoralność handlarzy pamiątkami patriotycznymi oraz dołożyć jeszcze jedną cegiełkę do wielkiej kampanii mającej skompromitować dążenia do wyjaśnienia przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 roku. Tyle tylko, że „wybiórcze” spojrzenie na świat udziela się czasem również Polakom dalekim od michnikowszczyzny. A przecież flagi potrzebne na Marsz Niepodległości nie rosną na drzewach – trzeba je  kupić (lub czyjąś pracą uszyć z wcześniej… kupionego materiału). Przecież  profesjonalne transparenty i banery się kupuje, ktoś je produkuje i – o zgrozo! – na nich zarabia. Koszulki patriotyczne, które nosi tak wielu, również nie spadają z nieba. Czy to grzech wymyślić, wyprodukować i z zyskiem sprzedać towar, którego istnienie jest korzystne dla narodu: wzmacnia tożsamość Polaków, a często jest chodzącą po mieście lekcją historii? Czy gdyby zamiast wizerunku Witolda Pileckiego na wyrobie widniała… żyrafa (albo napis „New York”), byłoby w porządku?

Ale nie samymi gadżetami człowiek żyje. Należy wiedzieć, że od lat pisane są książki zawierające wiele wartościowych informacji, publikowane są artykuły ważne dla społeczeństwa, powstają filmy czy programy telewizyjne o  ciekawej treści – i wszystko to nie za darmo! Wszystko to za pieniądze! Czy np. film „Towarzysz generał” powinien zostać wyprodukowany przez Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna za darmo? Czy powinni oni dopłacić za materiały, zdjęcia, montaż, muzykę? Przecież kompleksowo demaskując rolę Wojciecha Jaruzelskiego w historii Polski przyczyniają się do odsłonienia prawdziwej twarzy komunistów – wzmacniają świadomość historyczną Polaków. Zarabiają na Idei!…

To chyba ze strachu przed takimi oskarżeniami Tadeusz Polkowski („Tadek Firma Solo”) powtarza na swojej płycie, w kontekście Żołnierzy Wyklętych: „Ja chcę ich upamiętnić, nie chcę z tego mieć korzyści!”. A przecież płyta „Niewygodna Prawda” jest w ocenie wielu tak ważna i zrobiła tak wiele dobrego wśród młodzieży, że jej autor wręcz powinien zostać za nią sowicie nagrodzony! Jeśli Tadek produkowałby dobre buty i osiągnął sukces finansowy byłby świetnym przedsiębiorcą, ale ewentualne zyski ze sprzedaży czegoś „ze znaczkiem PL” są już niegodziwe?!

Podobnie  „skomplikowana logika” działa w przypadku oceny publicystów – im też zarzuca się działanie „dla kasy”, tak jakby mieli nakazaną działalność charytatywną. Ten się „sprzedaje” pisząc dla „Faktu” (choć pisze tam całkiem sensownie i jest w stanie dotrzeć dzięki temu medium do wielu!), inny ma program w głównych mediach, choć jest zatwardziałym „katolem”. Cóż powinni uczynić? Chodzić po domach i zarabiać „do czapki”?

Równie specyficzne podejście panuje w kwestii działalności publicznej, społecznej. Wszystko to powinno się dziać – według powszechnie panującej opinii – za darmo, „dla sprawy”. Bardzo to szlachetne, miłe dla ucha i aż serce rośnie, ale… czy można robić coś porządnie, skutecznie, efektywnie – bez finansowania? Czy jest możliwe poświęcenie się dla jakiejś sprawy, kiedy – przysłowiowo – nie ma co do garnka włożyć (albo przynajmniej: myśli i działania zaprzątają tematy finansowe właśnie)? Czy żołnierz broniący ojczyzny nie otrzymuje żołdu? Czy Roman Dmowski publikując swe fundamentalne dla Polaków dzieła nie czerpał dochodów z działalności publicystycznej? To bardzo dobrze, że istnieje wolontariat, że ludzie poświęcają swój wolny czas aby pomóc innym, aby zrobić coś dobrego dla społeczności. Ale nie może być to jedyny rodzaj takiej działalności, ani na pewno nie jej fundament!

Aby zrobić coś skutecznie, muszą być na to pieniądze. Muszą być zawodowcy (czytaj: osoby zatrudnione dla tego celu), którzy będą całą swą energię i czas poświęcać na to, co mają robić, a nie zastanawiać się z czego zapłacić czynsz, skoro wszystko robione jest „za darmo”. Muszą istnieć i powstawać (a są i powstają!) redakcje, instytuty, które będą płacić osobom w nim działającym. I nie ma tu znaczenia czy środki pozyskane na te cele nadejdą z prowadzonej działalności gospodarczej, a może z darowizn. Czas na profesjonalizm!

Naturalnie, łatwo wszystko, co powyżej skwitować krótkim „nie zgadzam się, Polska jest wartością i wobec tego nie wyobrażam sobie, żeby…” – szczególnie łatwo będzie tak powiedzieć tym, którzy swoją działalność ograniczają do kliknięcia „lubię to”  przy „patriotycznym obrazku” na facebooku, przyjścia na „patriotyczne obchody” i zagłosowania raz na kilka lat na „najbardziej patriotyczną partię”. Może nawet słuchają oni „patriotycznej muzyki” z „patriotycznej płyty”, którą kupili. Są to ludzie przecież ideowi i nie czerpią z tej Idei korzyści.

A jeszcze łatwiej jest tak powiedzieć tym, którzy nie robią kompletnie nic. Oni „zarabianiem na Idei” mogą się brzydzić do woli. Niestety, nic to obrzydzenie w Polsce nie zmieni.

Dodaj komentarz