Wymiar sprawiedliwości podczas rządów Platformy Obywatelskiej

– Ministerstwo Sprawiedliwości, którym kierował wtedy Zbigniew Ćwiąkalski, w 2008 roku przygotowało projekt wykreślenia z kodeksu karnego przepisu, który narzuca sądowi orzekanie najwyższego wymiaru kary za morderstwa dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Jeśli sprawca dokona mordu ze szczególnym okrucieństwem lub z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, sąd ma do wyboru tylko dwie możliwości: nałożyć karę 25 lat więzienia lub dożywocia. To ograniczenie miało zostać zniesione według projektu Ministerstwa Sprawiedliwości. Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że ta nowelizacja Kodeksu Karnego była niezgodna z Konstytucją.

– Prawą ręką ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy był Edward Zalewski, który mianowany został na stanowisko prokuratora krajowego i zastępcy prokuratora generalnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jak ujawnili dziennikarze Edward Zalewski w latach 80. wydał zgodę oficerowi Służby Bezpieczeństwa na przesłuchanie aresztowanego, niepełnosprawnego opozycjonisty Stanisława Śniega. Esbek próbował szantażem wymusić na nim współpracę z bezpieką. Od połowy lat 80. należał też do PZPR. Dziennikarze próbowali odnaleźć akta spraw politycznych, które prowadziła legnicka prokuratura. Ale okazało się, że zdecydowana większość została zniszczona w latach 90. W czasie, kiedy Zalewski kierował legnicką prokuraturą.

– W 2009 roku zostało umorzone jedno z największych śledztw dotyczące mafii paliwowej. Okoliczności jego umorzenia są podejrzane, ponieważ podął ją prokurator Aleksander Głuchow z Prokuratury Rejonowej w Pleszewie delegowany do prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Prokurator ten nigdy wcześniej nie prowadził spraw aferalnych, specjalizuje się w wypadkach drogowych. Ściągnięty został do Ostrowa na miesiąc, do prowadzenia tej sprawy. Umorzył śledztwo tuż przed końcem delegacji. Dzięki jego decyzji oczyszczeni z zarzutów podejrzani biznesmeni odzyskali część gigantycznego majątku: 30 mln zł w gotówce, samolot, helikopter, a także luksusowy jacht pełnomorski.

– Członkowie Platformy Obywatelskiej bywali zamieszani w działalność przestępczą. Były prokurator Andrzej Czyżewski, od 2002 roku poszukiwany listem gończym za działanie na szkodę spółki paliwowej z Bogatyni, według nieoficjalnych informacji podał nazwiska osób z „nieformalnej grupy sprawującej władzę w Warszawie”. Jego zdaniem decydowała ona po wygranych przez SLD wyborach w 2001 roku o tym, kto obejmie kluczowe stanowiska w ministerstwach Finansów i Sprawiedliwości, policji czy CBŚ. Czyżewski twierdził, że w grupie tej byli m.in. Jerzy Szmajdziński, szef Unii Wolności Władysław Frasyniuk, posłowie PO Grzegorz Schetyna i Aleksander Grad. Czyżewski zeznał, że członkowie tej grupy mieli rzekomo spotykać się we Wrocławiu w willi nieżyjącego już Jeremiasza Barańskiego ps. „Baranina”, który z kolei miał kierować mafią paliwową na Dolnym Śląsku.

Brat szefa ABW Krzysztofa Bondaryka miał postawione zarzuty nabycia złota pochodzącego z czynu zabronionego i zaniżenie przychodu firmy, w rezultacie czego naraził on państwo na straty w wysokości 397 tys. złotych. Złoto było przemycane z Belgii na Białoruś i do Obwodu Kaliningradzkiego za pośrednictwem spółki Sandra, której współwłaścicielem był brat szefa ABW. Operacja taka nie byłaby możliwa bez wsparcia służb specjalnych, a w połowie lat 90., gdy szmuglowano złoto, Krzysztof Bondaryk stał na czele białostockiego UOP.

W 2008 roku dawną sprawą przemytu zainteresował się prokurator apelacyjny z Białegostoku Sławomir Luks, który wkrótce został zwolniony. Jak podał dziennik Rzeczpospolita, informatorzy twierdzili, że to właśnie Krzysztof Bondaryk i adwokat jego brata przyczynili się do niespodziewanej dymisji tego bardzo dobrego prokuratora. Następcą Sławomira Luksa został Andrzej Tańcula, współpracownik adwokata broniącego brata Krzysztofa Bondaryka. Śledztwo w sprawie przemytu od 2006 roku było zawieszone. Zobacz więcej na temat służb specjalnych podczas rządów Platformy Obywatelskiej.

Minister Sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej Zbigniew Ćwiąkalski mianował w 2008 roku Bogusława Michalskiego szefem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Według tygodnika „Newsweek” w 2002 roku opinia prokuratura Bogusława Michalskiego przyczyniła się do zwolnienia z aresztu Edwarda Mazura. Dzięki temu gangster podejrzewany o zlecenie zabójstwa generała Marka Papały mógł spokojnie wyjechać za granicę. Minister Zbigniew Ćwiąkalski miał znać negatywną opinię śląskiej prokuratury na temat Bogdana Michalskiego zanim mianował go szefem warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej.

– Podczas rządów Platformy Obywatelskiej zostały umorzone sprawy kilku wielkich afer. W kwietniu 2009 roku, w sprawie afery LFO uniewinniono Wiesława Kaczmarka oskarżonego o wydanie nierzetelnej opinii, która zdecydowała o poświadczeniu kredytu przez Skarb Państwa. Sprawa została jednak wznowiona przez sąd apelacyjny. W grudniu 2007 roku Aleksandra Jakubowska oraz byli prawnicy KRRiT i ministerstwa kultury zostali uniewinnieni od zarzutu bezprawnych zmian w rządowym projekcie ustawy o RTV. Na rok więzienia w zawieszeniu sąd skazał tylko Janinę S. z KRRiT, za usunięcie z projektu słów „lub czasopisma”.

– Dziwne umorzenia afer miały też miejsce w Szczecinie, gdzie w Urzędzie Marszałkowskim dochodziło do wielu nieprawidłowości. Głośno komentowane przez lokalne media były trzy sprawy. Pierwsza z nich dotyczyła okresu marszałkowania przez Norberta Obryckiego z Platformy Obywatelskiej i zarzutu, że nie dotrzymano procedur przetargu na druk i skład materiałów promocyjnych. Druga ustawionego przetargu na zakup dwóch fordów mondeo przez Urząd Marszałkowski. A trzecia wynajmu powierzchni biurowej na potrzeby Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego od firmy mającej powiązania z posłanką PO Renatą Zarembą. Według prokuratury nie wynikało, że nie było nieprawidłowości. Były, ale nie wyczerpywały znamion przestępstwa.

Ryszard Krauze podejrzany był o o złożenie fałszywych zeznań w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa oraz o utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku za co grozi do 5 lat więzienia. W grudniu 2009 roku prokuratura cofnęła nakaz zatrzymania przebywającemu za granicą biznesmenowi. Cofnięcie nakazu nastąpiło na skutek m.in. ekspertyzy wydanej przez Zbigniewa Ćwiąkalskiego, który kilka miesięcy później, po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach parlamentarnych został powołany na ministra sprawiedliwości. Śledztwo w sprawie przecieków z tzw. afery gruntowej zostało umorzone.

Prokuratura podejrzewała też, że gdańskie CBŚ zbierało dla Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego informacje o przecieku z afery gruntowej. Tym bardziej, że szefem gdańskiego CBŚ przez wiele lat był znajomy Janusza Kaczmarka Jarosław Marzec, awansowany w 2007 roku na szefa całego CBŚ. Wskazywały na to podsłuchane rozmowy Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego, które wskazują, że obaj doskonale orientowali się, co robią prokuratorzy zajmujący się przeciekiem z afery gruntowej, rozpracowywanej przez CBA.

– W 2006 roku na ławie oskarżonych w procesie gangu pruszkowskiego zasiadło blisko 40 gangsterów, a wśród nich dawni szefowie grupy. W 2012 roku ogłoszono wyroki. Dwaj dawni szefowie grupy – Andrzej Z., pseud. Słowik, oraz Zygmunt R., pseud. Bolo zostali uniewinnieni. Trzeci z liderów – Janusz P., pseud. Parasol usłyszał wyrok roku więzienia, ale od części zarzutów również został uniewinniony. Najwyższy wyrok – ośmiu lat więzienia usłyszał Marcin B., pseud. Bryndziak. Dwóch kolejnych usłyszało wyroki pięciu lat więzienia, jeden – czterech i pół roku, dwóch – trzy i pół roku. Ośmiu oskarżonym wymierzono kary po dwa lata więzienia. Spośród ponad 20 skazanych część nie trafi w tej sprawie do więzienia, innym do odbycia pozostało kilka miesięcy pozbawienia wolności, gdyż na poczet ich kar zaliczono czas aresztu. Wobec jednego oskarżonego postępowanie umorzono, jeden otrzymał wyrok w zawieszeniu.  Wśród ponad 170 zarzutów ponad połowa zakończyła się uniewinnieniem. Uniewinnienia dotyczyły najpoważniejszych zarzutów np. napadów z bronią.

– W polskich więzieniach miało miejsce zaskakująco dużo samobójstw. Jednym z takich przypadków była śmierć Claudiu Crulica, Rumuna, który zmarł w styczniu 2008 roku po czterech miesiącach głodówki w krakowskim areszcie. Odmawiając jedzenia, protestował przeciwko stawianym mu zarzutom, twierdził, że jest niewinny, i żądał kontaktu z ambasadą. Podejrzewany był o to, że ukradł portfel z kartami znanego sędziego i podjął z jego konta 22 tys. złotych. Istniał dowód w postaci biletu autobusowego do Mediolanu oraz zeznań pilotki autobusu, że w czasie kradzieży Rumuna nie było w Krakowie, miejscu kradzieży. Prokuratura jednak ignorowała te dowody.

Przy sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika miały miejsce 4 samobójstwa. Pierwsze samobójstwo popełnił Wojciech Franiewski, przywódca grupy, która porwała Krzysztofa Olewnika Został znaleziony martwy w celi olsztyńskiego aresztu w nocy z 18 na 19 czerwca 2007 roku. Zmarł trzy miesiące przed rozpoczęciem procesu. Sławomir Kościuk, którego zeznania przyczyniły się do skazania pozostałych sprawców porwania i zabójstwa, został 4 kwietnia 2008 roku znaleziony martwy w celi aresztu śledczego w Płocku. Powiesił się w swojej celi, w kąciku sanitarnym na prześcieradle. Cela była monitorowana z wyjątkiem kącika sanitarnego z uwagi na jego przeznaczenie. We krwi Kościuka znaleziono ilość psychotropów określaną przez biegłych jako toksyczną. Ofiara miała też złamane kilka żeber oraz dziwne otarcia na przedramionach.

Trzecią osobą, która popełniła samobójstwo w więzieniu był drugi z zabójców Krzysztofa Olewnika, Robert Pazik. Po śmierci Sławomira Kościuka, Pazik został otoczony specjalnym nadzorem z uwagi na podejrzenie, iż i on może chcieć popełnić samobójstwo lub umrze za sprawą działania osób trzecich. Traktowany był jako więzień niebezpieczny. Jego cela była stale monitorowana. 9 stycznia 2009 roku został przewieziony do Zakładu Karnego w Płocku, ponieważ przed sądem w Sierpcu miał być przesłuchany jako oskarżony w procesie o rozboje i wymuszenia. Według jego bliskich miał wtedy stwierdzić, że to przewiezienie będzie dla niego wyrokiem śmierci. 19 stycznia 2009 roku został znaleziony martwy w celi. Dzień po znalezieniu ciała Roberta Pazika, do dymisji podał się minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Decyzję tę ogłosił po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem. Czwarte samobójstwo popełnił strażnik więzienny, który pełnił służbę, gdy odebrał sobie życie Wojciech Franiewski.

W 2009 roku lekami otruł się Artur Zirajewski ps. „Iwan”, gangster, członek gdańskiego „klubu zabójców”, który był najważniejszym świadkiem w sprawie zabójstwa Marka Papały. To jego zeznania pogrążyły Edwarda Mazura, podejrzanego o zlecenie morderstwa Marka Papały. Także dzięki zeznaniom Zirajewskiego na ławie oskarżonych zasiedli dwaj gangsterzy: Ryszard Bogucki i Andrzej Zieliński ps. „Słowik”, oskarżeni o współudział w zabójstwie Papały.

Prezydent Lech Kaczyński nominował na stanowisko prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Informacja o wygranej Andrzeja Seremeta dotarła do kierownictwa prokuratury podczas narady w Ośrodku Służby Więziennej w Popowie. Zgromadzenie opuścili wówczas minister sprawiedliwości z PO Krzysztof Kwiatkowski i rzeczniczka prokuratury Katarzyna Szeska i szybko zostali mianowani przez ministra nowi prokuratorzy krajowi. Większość nominatów to ludzie prokuratora krajowego Edwarda Zalewskiego – konkurenta Andrzeja Seremeta w wyborach na prokuratora generalnego.

Prokurator Leszek Pruski, oskarżał wrocławskich opozycjonistów w stanie wojennym. W czasie rządów Platformy Obywatelskiej pracował w ministerstwie sprawiedliwości, gdzie został mianowany wicedyrektorem departamentu kadr. Media ujawniły także alkoholowy eksces Pruskiego na unijnym szkoleniu, które skończyło się zagraniczną interwencją w resorcie sprawiedliwości. Pisały także o tym, że potrącił samochodem kobietę. Andrzej Czuma twierdził, że Leszek Pruski nie poinformował o swojej przeszłości i zdymisjonował go.

Gdy sprawa ucichła prokurator Pruski został delegowany do Prokuratury Krajowej. Do zadań Pruskiego należało m.in. „opracowywanie programów dotyczących podstawowych kierunków działania prokuratury”. Ale także przygotowywanie informacji dla premiera i prezydenta o tym, jak działają polscy prokuratorzy i wizytowanie prokuratur.

– Łódzka prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały. W październiku 2014 roku prokuratura kończyła śledztwo, a jego wynik był zaskakujący. Według ustaleń łódzkich prokuratorów były komendant główny policji gen. Marek Papała był przypadkową ofiarą złodziei samochodów, którzy najprawdopodobniej nie wiedzieli, że auto, daewoo espero, należało do byłego szefa policji. Podczas napadu miał paść śmiertelny strzał. Śledczy umorzyli wcześniej wątek dotyczący podejrzenia zlecenia zabójstwa generała przez polonijnego biznesmena Edwarda Mazura Choć w tym przypadku zebrano obszerny materiał dowodowy, to zdaniem prokuratorów okazał się on niewiarygodny.

Prokurator Edward Zalewski został powołany do Krajowej Rady Prokuratury w 2010 roku przez Bronisława Komorowskiego. Zalewski został szefem rady i jedynym przedstawicielem prezydenta w tym ciele. Pełnił jednak tę funkcję nielegalnie, ponieważ premier nie podpisał decyzji prezydenta o powołaniu Edwarda Zalewskiego i Łukasza Bojarskiego na członków Krajowej Rady Prokuratury i Krajowej Rady Sądownictwa. Zdaniem prawników taki akt jest bezwzględnie nieważny. W każdej z Rad znajdowało się po 25 członków, opiniowali wnioski dyscyplinarne, nominacje sędziów i prokuratorów. Brak kontrasygnaty premiera mógł mieć poważne skutki prawne dla działalności obu Rad, ponieważ głosy Edwarda Zalewskiego i Łukasza Bojarskiego stawały się nieważne. Według prawników należałoby się również zastanowić, czy obaj członkowie powołani przez prezydenta nie powinni oddać uposażenia, które przez dwa lata pobrali.

– Ministerstwo Sprawiedliwości niemal wszystkie projekty rozporządzeń czy ustaw przesyłało sędziom w tak krótkim terminie, że nie mieli możliwości ich przeczytać, a tym bardziej przygotować i opracować rzetelne uwagi do propozycji resortu.

– Ustępujący minister sprawiedliwości Marek Biernacki w ostatnich dniach urzędowania podpisał nowy regulamin wewnętrznego urzędowania prokuratury. Zakładał on przesunięcie części spraw z najniższych szczebli prokuratury, czyli z rejonów, do szczebli wyższych, czyli okręgów i właśnie prokuratur apelacyjnych. Groziło to paraliżem elitarnych wydziałów ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji w prokuraturach apelacyjnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *