Podwójne standardy

Gdy Janusz Palikot insynuował alkoholizm prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, chwalili go, że „mówi na głos to, co ktoś wreszcie musiał powiedzieć”. Gdy po raz kolejny chwiał się na nogach i bełkotał Aleksander Kwaśniewski, nie posiadali się z oburzenia na obelżywe żarty z byłej głowy państwa. Bili brawo, kiedy wyrzucano z Trójki za pojawienie się na „partyjnym” koncercie ku czci ofiar tragedii smoleńskiej – teraz zachwalają Magdalenę Jethon za zorganizowanie „apolitycznej” prezydenckiej imprezy. Gdy Wałęsa potępił ukrywanie przez Grassa przeszłości w SS, napominali go publicznie, by sam pamiętał, że sam w młodości miał „haniebny epizod” – ale na historyków epizod ten wyjaśniający wylali potem wiadra nieczystości. Dla opiniotwórczych środowisk III RP przykładanie do wszystkiego dwóch miar to chleb powszedni. (…)

Dobrze pokazują to kampanie oburzenia po wypowiedziach Stefana Niesiołowskiego o „córuni lesbijce” i Lecha Wałęsy o sadzaniu homoseksualistów za murem. Dwaj dyżurni potwarcy III RP, regularnie zapraszani przez prorządowe media, zachęcani do jak najbrutalniejszego atakowania i poniżania przeciwników władzy, nagle doczekali się surowego potępienia za to, za co ich wielokrotnie chwalono. Wystarczyło, że zapomnieli, komu służą i na kogo są szczuci.”

Rafał Ziemkiewicz, „Do Rzeczy” nr 16/2013

„Wyborcza” pochwalała organizatorów akcji „Giertych won” (2007). Skandowano m.in. „Giertych do wora, wór do jeziora”.

– Scenarzysta Andrzej Saramonowicz oraz muzyk Zbigniew Hołdys nazwali „ch…” Jarosława Kaczyńskiego.

Pisarz Paweł Huelle apelował, by „takich bandytów i ch…” nie zapraszać do mediów.

 

 

Dodaj komentarz