Katastrofa Smoleńska – „źle wyszkolona załoga”

[ Strona informacyjna: Smoleńsk ]

Katastrofa smoleńska

[ Brzoza ] [ Ciała ofiar ] [ Czarne skrzynki ] [ Dwie wizyty ] [ Filmy ] [ Kłamstwa smoleńskie ] [ Komisja Millera ]
[ Książki ] [ Linki ] [ Lista ofiar ] [ Lot cywilny czy wojskowy? ] [ Lotnisko ] [ MAK ] [ Muzyka ] [ Mity smoleńskie ]
[ Obsługa lotniska ] [ Śledztwa ] [ Trotyl ] [ Wątpliwości ] [ Wrak ] [ Wybuch ]
[ Zespół Macieja Laska ] [ Zespół parlamentarny ] [ Zgony poza katastrofą ]

Według raportów MAK i komisji Millera czteroosobowa załoga pilotująca Tu-154M była kompletowana niemal z łapanki. Tylko jeden z jej członków (technik pokładowy) miał aktualną licencję, czyli uprawnienia, by tego dnia lecieć Tu-154. Tylko pierwszy pilot, kpt. Arkadiusz Protasiuk, znał rosyjski (dodatkowo w stopniu niewystarczającym), więc w najważniejszym momencie musiał pilotować i prowadzić nawigację z wieżą. Załoga nie była przeszkolona we współdziałaniu, a kpt. Arkadiusz Protasiuk w lądowaniu Tu-154M w trudnych warunkach atmosferycznych. Jak wynika z raportu, nie miał też ważnych uprawnień do wykonania lotu jako dowódca załogi Tu-154M.

Fakty są jednak takie, że dowódca tupolewa kpt. Arkadiusz Protasiuk był doświadczonym pilotem i do ostatniej chwili panował nad sytuacją wykonując podejście zgodnie z procedurami i meldunkami z wieży kontrolnej. Wykazał się wręcz mistrzostwem, gdy uniknął uderzenia w zbocze doliny przed lotniskiem, na które naprowadziła samolot wieża w Smoleńsku. Kpt. Arkadiusz Protasiuk i mjr Robert Grzywna należeli do najlepszych. Dowódca miał wylatane ponad 3,5 tys. godzin, a drugi pilot niemal 2 tys. Byli zgrani i doskonale się rozumieli. Odbyli wcześniej wspólnie kilkadziesiąt lotów, w tym wyczynowy powrót z Haiti nad Atlantykiem z uszkodzonym autopilotem, kiedy przez 14 godzin, z trzema międzylądowaniami, prowadzili samolot ręcznie.

„To był dobry pilot, wyważony, spokojnie zachowywał się w kabinie, nigdy nie stwarzał sytuacji stresowych w czasie lotu. Wykonywaliśmy loty w warunkach trudnych, nie zdarzało się mu wykonywać lądowań w warunkach poniżej dopuszczalnego minimum.” Tak o mjr. Arkadiuszu Protasiuku, dowódcy lotu do Smoleńska, mówił śledczym chor. sztab. Mirosław Iwon, przesłuchany 2 lipca 2010 roku. „Protasiuk nigdy nie łamał przepisów w zakresie bezpieczeństwa lotów, nie było ani jednej sytuacji, w której naraziłby bezpieczeństwo lotu.”, zeznał mjr pil. Grzegorz Pietruczuk

Ponadto kpt. Arkadiusz Protasiuk latał w ważnych misjach do Rosji ponad trzydzieści razy, zatem jego znajomość języka rosyjskiego nie powinna budzić wątpliwości, tym bardziej, że szkolenia w Rosji z instrukcji obsługi odbywały się po rosyjsku.

Zobacz też inne kłamstwa smoleńskie.

Dodaj komentarz