Przebieg pacyfikacji wsi polskich w Lasach Janowskich 1944 r.

[ Powrót do historii Polski ]

[ Powrót do: 1944 r.: Pacyfikacje wsi polskich w Lasach Janowskich ]

[ Przebieg ] [ Epilog ]

SZCZECYN

Jedną z pierwszych wsi spacyfikowanych przez Niemców był Szczecyn. 2 lutego 1944 roku, wczesną porą ranną okupant pieczołowicie otoczył wioskę, a około godziny 7:00-8:00 jej budynki zostały ostrzelane ogniem artylerii i karabinami. Gdy wioska stała już w płomieniach wkroczyły do niej dwie grupy Niemców wraz z Ukraińcami i idąc od domu do domu metodycznie mordowały jakichkolwiek Polaków bez rozróżnienia na płeć ofiar. Częściowo spalone domostwa rabowano. W trakcie pacyfikacji mordowano całe rodziny – niemowlęta mordowano na oczach ich matek, a dzieci i starców wrzucano w płonące zabudowania, rannych dobijano kolbami karabinów. Jedną z grup kobiet wraz z dziećmi sprowadzono w pobliże lasu, gdzie Niemcy mieli rzekomo wypuścić wszystkich chłopców w wieku szkolnym. Gdy dzieci dostały polecenie biegnięcia w stronę lasu, Niemcy otworzyli do nich ogień i zamordowali ich na oczach ich własnych matek. Wyjątkowo ludzką postawą wyróżniło się dwóch niemieckich żołnierzy, którzy widząc bezmiar krwawych mordów upozorowali egzekucję kolejnej grupy kobiet (z jeszcze młodszymi dziećmi) i tym samym pozwolili uciec bezpiecznie niedoszłym ofiarom. Po pewnym czasie trwania pacyfikacji oprawcy zgromadzili wszystkich żyjących mieszkańców Szczecyna na środku wsi i popędzili ich do Gościeradłowa. Po drodze Niemcy mordowali wszystkich, który nie byli w stanie iść dalej i opóźniali marsz. Ciała rzucano do pobliskich rowów. Dzięki staraniom PCK kobiety i dzieci z tego marszu rozmieszczono następnie w okolicznych wsiach. Niestety, blisko 40 osobową grupę mężczyzn ze Szczecyna skierowano do Zamku Lubelskiego, gdzie wyrokiem doraźnego sądu policji bezpieczeństwa 38 z nich rozstrzelano 12 maja 1944 roku.

W wyniku pacyfikacji Szczecyna zamordowano 2 lutego 1944 roku kilkaset osób, w tym kobiety i dzieci. Dokładna liczba ofiar jest szacowana na od 265 do 368, a po II wojnie światowej udało się badaczom ustalić nazwiska 221 zamordowanych, z których najmłodsza ofiara miała zaledwie trzy miesiące. Obrazu zniszczeń dopełnia spalenie szkoły i 142 gospodarstw oraz wymordowanie żywego inwentarza.

WÓLKA SZCZECKA

Ta wieś została zaatakowana, gdy omawiany wyżej Szczecyn stał już w płomieniach. Modus operandi niemieckich sprawców był taki sam – wieś ostrzelano artylerią i ogniem karabinowym, a następnie Niemcy wraz ze swoimi Ukraińskimi pachołkami wkroczyli do niej i rozpoczęli metodyczną masakrę. Także tutaj palono ludzi żywcem w zabudowaniach – kilkadziesiąt osób spalono w stodole niejakiego Kobylickiego. Tego dnia zamordowano w Wólce Szczeckiej ponad 200 mieszkańców, w tym ponad 50 kobiet wraz z 20 dziećmi. Niektóre źródła mówią o od 98 do 125 ofiarach niemieckiej pacyfikacji. Doszczętnie spalono liczącą sobie ponad 200 budynków wieś, inwentarz zrabowano. Także tutaj wielu mieszkańców, którzy przeżyli zagnano do Gościeradłowa. Wielu mężczyzn z Wólki Szczeckiej wywieziono następnie do obozu koncentracyjnego na Majdanku.

ŁĄŻEK ZAKLIKOWSKI I ŁĄŻEK CHWAŁOWSKI

Tutaj mieszkańcy zostali zaatakowani ze strony południowej, a gdy mieszkańcy podjęli ucieczkę na północ, w kierunku rzeki Sanny, natrafili na skryte i zamaskowane niemieckie stanowiska ogniowe i zostali zmasakrowani kulami z karabinów. Innych mieszkańców wsi zamordowano na ich terenie – udało się przeżyć jedynie tym, którzy przedarli się przez niemiecką zasadzkę lub skryli się wystarczająco pieczołowicie. Według danych, Niemcy zamordowali w Łążku Zaklikowskim 191 osób ( 66 kobiet i 105 dzieci), a w Łążku Chwałowskim 86 osób. Po II wojnie światowej badacze i historycy ustalili nazwiska 188 ofiar tej pacyfikacji. Wsie zostały także doszczętnie zniszczone – łącznie w obu miejscowościach spalono ponad 120 gospodarstw wraz z żywym inwentarzem.

BORÓW

Część mieszkańców Borowa uniknęła śmierci z rąk Niemców dzięki ostrzeżeniu ks. Władysława Stańczaka, wikariusza miejscowej parafii, który dostrzegł palące się okoliczne przysiółki. Chodzący z wizytą duszpasterską duchowny powrócił do Borowa i powiedział o tym zgromadzonym w kościele mieszkańcom. Wielu z nich uciekło i znalazło schronienie na pobliskich moczarach.

Niestety w Borowie pozostały kobiety i dzieci, które liczyły na to, iż Niemcy ukarzą tylko mężczyzn podejrzewanych o wspieranie polskiej partyzantki. Okupant rozpoczął pacyfikację Borowa o godzinie 11:00 – zabudowania podpalono i wcześniej ostrzelano, mieszkańców spędzono na plac obok dzwonnicy i rozstrzelano ogniem karabinów. Innych spalono żywcem lub zakłuto bagnetami. Niemcy i ich ukraińscy pomagierzy są odpowiedzialni za śmierć ponad 300 osób z Borowa. Po II wojnie światowej udało się ustalić nazwiska 229 takich osób. W trakcie pacyfikacji śmierć poniósł ks. Stanisław Skulimowski, proboszcz parafii w Borowie, który nie chciał opuścić swoich wiernych. Także tę wieś spalono doszczętnie – z ponad 200 zabudowań tej dużej wsi ocalał zaledwie kościół i gajówka leśniczego.

KARASIÓWKA

Tego samego dnia, czyli 2 lutego 1944 roku Niemcy spalili także położoną między lasami kolonię, Karasiówkę. Wszystkie 20 gospodarstw tej niewielkiej osady zostały zniszczone przez okupanta, a w trakcie przeprowadzonej tam pacyfikacji śmierć poniosło ponad 60 osób. Niektóre źródła mówią jednak o aż 142 ofiarach niemieckiej zbrodni, w tym o 49 kobietach i 57 dzieciach). Według świadków w jednej ze stodół Niemcy spalili żywcem 17 osób, młode kobiety przed śmiercią gwałcono a rodzinę lokalnego leśniczego zadźgano nożami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *