„Pan Cogito. Ars longa” – Zbigniew Herbert

[ Powrót do poezji Zbigniewa Herberta ]

[ Powrót do tomu Epilog burzy ]

Poezja

„Pan Cogito. Ars longa” – Zbigniew Herbert

Krzysztofowi Karaskowi

1
Napuszone manifesty
wojny domowe
walne bitwy
kampanie
napawały Pana Cogito
nudą

w każdym pokoleniu
pojawiają się ci którzy
z uporem godnym lepszej sprawy
pragną wyrwać poezję
ze szponów
codzienności

już za młodu
wstępują do zakonu
Przenajświętszej Subtelności

i Wniebowstąpienia
wysilają umysły i ciało
by wyrazić to co
poza –
to
ponad – – –

nie przeczuwają nawet
ile obietnic
uroków
niespodzianek
kryje w sobie język
którym gadają
wszyscy
hycel i Horacy

2

przed laty
Pan Cogito brał udział
w Festiwalu Poezji Obu Półkul

miejsce zdarzenia – była Jugosławia
w pobliżu jeziora Ohryd
nad rzeczką Strugą

po obu brzegach
rozsiadło się
ponad 30 tysięcy
wielbicieli poezji
liryk z Paryża
Le Bon Mot
omal nie zwariował ze szczęścia
(w domu słuchała go
własna żona
i sterroryzowane potomstwo)

asceci
biczownicy
anachoreci
czystej poezji
tarzali się w obfitości
spragnionych dusz

po opadnięciu
zmierzchu
rozgorzała strzelanina
na niebie wybuchły
ognie sztuczne
zdawało się
że to nowa wojna bałkańska

nazajutrz
wyłowiono z rzeki
czterech chłopów
babę
niemowlę
niezliczoną ilość pustych flaszek
drzwi od stodoły
nogę od fortepianu
bezpańska protezę
około 20 metrów
łańcucha

3

przygrywał do taktu
kwartet rodziny Wunderlich
ojciec Hansi – wiolonczela księgowa
matka Truda – buchalteria na skrzypce i blachę
syn Rudi – wszechstronny
naturalna córka dziadka Wunderlich
ergo siostra Hansiego
córka Rudiego
budząca słodką grozę –
przeraźliwa
Maryja Chaos

Dodaj komentarz