Żołnierze Wyklęci – zapomniani bohaterowie

[ Strona informacyjna: Żołnierze Wyklęci ]

Żolnierze Wyklęci

[ AK ] [ Antysemici? ] [ Bandyci? ] [ Bataliony Chłopskie ] [ Biogramy ] [ Faszyści? ] [ Filmy ] [ Gry ]
[ Graffiti ] [ Kalendarium ] [ Komiksy ] [ Książki ] [ Muzyka ] [ NSZ ] [Operacja Lawina] [ Oprawcy ]
[ Sukcesy ] [ Wyklęci a Sowieci ] [ WiN ] [ Wykłady ]
[ Zapomniani bohaterowie ] [ Zdrajcy? ] [ Złodzieje? ]

Jak zapisał w swoim pamiętniku Zdzisław Broński ps. „Uskok”, partyzanci stawili opór okupantom sowieckim ze względu na ogromy terror jaki Sowieci stosowali wobec żołnierzy i wobec ludności:

Jest faktem niezaprzeczalnym, że powodem powstania partyzantki były owe bezwzględne i krwawe metody komunistyczne. I tylko one. Jako żołnierz przywiązywałem zawsze wielką wagę do dyscypliny i nigdy nie zrobiłbym czegoś, co sprzeciwiałoby się rozkazom mich władz: w tym wypadku czułem się żołnierzem AK i należało coś robić. Istniejące warunki zmuszały do jakiejś decyzji: albo myśleć tylko o własnym przetrwaniu i czekać co będzie dalej, albo brać czynny udział w wytwarzającym się ruchu obrony.”

Terror komunistyczny posiadał wyraźne cele polityczne. Miał za zadanie wyniszczyć w Polsce wszelkie elementy niepodległościowe. W prasie i propagandzie nazywano to „walką z reakcją i agentami hitlerowskimi”, a w praktyce oznaczało to walkę z całym polskim ruchem podziemnym z okresu okupacji niemieckiej. Legalizację takich działań, niedługo po wkroczeniu Sowietów do Polski zapewnił marionetkowy PKWN, który na początku 1945 roku przekształcił się w Rząd Tymczasowy, uznany przez ZSRS, a wkrótce także przez Francję i Czechosłowację za legalne władze. 28 czerwca powołano Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, uznany za legalne władze także przez USA i Wielką Brytanię. Powstanie tego rządu oznaczało legalizację panowania komunistów w Polsce i zagarnięcia przez Sowietów blisko połowy kraju. Z takim stanem rzeczy nie zgadzała się znaczna część polskiego podziemia, która kontynuowała walkę. Dla części z nich jedynym schronieniem przed terrorem sowieckim były oddziały partyzanckie. Zobacz też: Czy Żołnierze Wyklęci byli zdrajcami?

Z odezwy wydanej w lutym 1945 roku przez komendanta Białostockiego Okręgu AK-AKO ppłk. Władysława Linarskiego ps. „Mścisław”:

Wojna trwa. Dopóki na Polskiej Ziemi będzie jeden zaborczy sołdat czy bojec obcego państwa – wojna trwa. Dopóki ostatni NKWDzista nie opuści naszych granic – wojna trwa. Bo co robi komandir, bojec, NKWD na naszej Świętej Ziemi Polskiej. Kradnie nasz dobytek, rabuje, gwałci nasze siostry, morduje Ojców, Matki, broniących swoich córek, aresztuje i wywozi naszych braci i siostry do Rosji, w nieznane.”

Sfałszowane przez Sowietów referendum, które miało rozstrzygnąć najważniejsze kwestie ustrojowe w państwie i sfałszowane wybory do Sejmu Ustawodawczego z 19 stycznia 1947 roku, oznaczały całkowite przejęcie władzy przez komunistów. Zbrojny opór stawiali wciąż żołnierze podziemia niepodległościowego. W komunistycznej propagandzie nazywani byli bandytami, zaplutymi karłami reakcji. Warto tutaj zaznaczyć, że reakcjonizm oznacza chęć przywrócenia dawnego status quo, dlatego nazywanie żołnierzy polskiego podziemia reakcjonistami wcale nie musi mieć negatywnego sensu.

Mimo upływu czasu i odzyskania przez Polskę niepodległości, w potocznej świadomości Polaków wciąż przeważają stereotypy o Żołnierzach Wyklętych, które zostały utrwalone przez komunistyczną propagandę. Do ich ugruntowania przyczynili się pseudohistorycy z PRL, którzy nazywali ten okres „epoką walki o utrwalenie władzy ludowej”. Stworzony przez nich skrajnie fałszywy obraz historii lat 40-tych i 50-tych trafiał do podręczników, encyklopedii i okolicznościowych artykułów prasowych. Swój udział w zafałszowaniu obrazu Żołnierzy Wyklętych mieli też pisarze, poeci, reżyserzy filmowi. Proceder ten trwał do końca istnienia PRL. Zobacz też: Czy Żołnierze Wyklęci byli bandytami?

Stosując świadomą i długofalową politykę komuniści przedstawiali polskie podziemie jako zbrodniarzy bez żadnej moralności. Przypisywano im wszelkie zbrodnie, zwłaszcza te dokonane przez komunistów. Jeden z wyższych funkcjonariuszy UB, mjr Wiktor Herer powiedział w śledztwie w 1948 roku do jednego z więźniów: „Zadaniem naszym jest nie tylko zniszczyć was fizycznie, ale my musimy zniszczyć was moralnie w oczach społeczeństwa.”

Doskonale zobrazował to Józef Mackiewicz w artykule napisanym w 1947 roku dla londyńskich „Wiadomości”:

„Co stanowi o metodzie działania sowieckiego na podbity naród? Tę metodę można porównać do operacji chirurgicznej, polegającej na wyjmowaniu pacjentowi jego mózgu i serca narodowego. Ale wiemy, że pierwszym warunkiem jest, aby pacjent leżał spokojnie. (…) Pod tym względem bolszewicki zabieg chirurgiczny nie tylko nie różni się od normalnego, a raczej bardziej niż każdy inny uzależniony jest od mądrze stosowanej etapowości, a warunkiem jego powodzenia jest właśnie ta straszna, milcząca, zastrachana, sterroryzowana psychicznie bierność społeczeństwa. Jego bezruch. Jego fizyczne poddanie. Społeczeństwo, które strzela, nigdy się nie da zbolszewizować. Bolszewizacja zapanuje dopiero, gdy ostatni żołnierze wychodzą z ukrycia i posłusznie stają w ogonkach. Właśnie w Polsce gasną dziś po lasach ostatnie strzały prawdziwych Polaków, których nikt na świecie nie chce nazywać bohaterami.”

Dla komunistów fizyczna eksterminacja polskiego podziemia nie była wystarczająca, ważne było aby pamięć o nich nie przetrwała. Starli się nie dopuścić do tego Żołnierze Wyklęci nie stali się postaciami mitycznymi, wzorem oporu przeciwko komunistom dla kolejnych pokoleń. Dlatego też ciała żołnierzy zamordowanych w więzieniach czy też w walce były hańbione i chowane w nieznanych, często masowych mogiłach znajdujących się na torfowiskach, w gnojówkach czy wysypiskach śmieci. Przykładem jest ciało ostatniego Żołnierza Wyklętego, Józefa Franczaka ps. „Lalek”, któremu odcięto po śmierci głowę. Ciała zamordowanych w więzieniu mokotowskim w Warszawie chowano w zbiorowej mogile pod murem Wojskowego Cmentarza Powązkowskiego. Ocenia się, że na powierzchni około 100m² pochowano około 300 osób. Nad zbiorową mogiłą w Kwaterze „Ł” chowano stalinowskich zbrodniarzy, oprawców Żołnierzy Wyklętych, a pomniki stawiano zbrodniarzom komunistycznym oraz „ofiarom band NSZ, AK i WiN”.

Gdy nastała transformacja ustrojowa jedynie niewielka grupa ludzi starała się odzyskać pamięć o Żołnierzach Wyklętych. W szkołach program nauczania wciąż nie obejmował terminu polskiego podziemia antykomunistycznego. W 1990 roku Jacek Kuroń w książce „Wiara i wina. Do i od komunizmu” tak pisał o majorze Józefie Kurasiu ps. „Ogień”:

Ogień – Józef Kuraś – legendarny przywódca Podhala, najpierw należał do AK, potem założył własną bandę. Ponieważ był antyakowski, po wojnie został szefem bezpieczeństwa w Nowym Targu. Potem z całym Urzędem Bezpieczeństwa poszedł do lasu i niesłychanie długo terroryzował Podhale. Otóż Ogniowi co pewien czas podobała się jakaś dziewczyna, więc brał z nią ślub. Czy zawierał małżeństwa w kościele, pod bronią, zmuszając księży do udzielania mu kolejnych ślubów, czy obywał się bez kościoła, nieważne, fakt, że wesela robił najhuczniejsze na świecie. Przy tej okazji rozwalał czerwonych i Żydów. Właśnie w Rabce odbywał się taki ślub. Ogień naprzód wydał wódę, potem kazał wypuścić ją w rynsztoki, podpalił gorzelnię i w świetle pożaru pędził w olbrzymim kuligu z tą swoją nowo poślubioną żoną.”

Jacek Merkel, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej, w 2011 roku odznaczony przez Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne zasługi dla przemian demokratycznych w Polsce, za znaczące osiągnięcia w działalności publicznej i społecznej”, w 1991 roku, w wywiadzie dla komunistycznego „Sztandaru Młodych” na prowokacyjne pytanie „czy w wolnej Polsce uzyskają przywileje kombatanckie żołnierze Wehrmachtu, UPA i NSZ”? odpowiedział: „Nie. Skądże takie pytanie? Służba w obcej armii nie jest brana pod uwagę.”

Dzięki pracy takich historyków jak Leszek Żebrowski czy Marek Chodakiewicz, a także dzięki tzw. inicjatywie oddolnej, grupom rekonstrukcyjnym, pasjonatom, a także kibicom piłkarskim, pamięć o Żołnierzach Wyklętych udało się przywrócić. Określenie „Żołnierze Wyklęci” powstało w 1993 roku. Użyto go pierwszy raz w tytule wystawy „Żołnierze Wyklęci – antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku”, organizowanej przez Ligę Republikańską, która odbyła z wystawą trasę po Polsce. Jego autorem był Leszek Żebrowski. Termin „Żołnierze Wyklęci” upowszechnił Jerzy Ślaski, publikując książkę o takim tytule.

Dzięki staraniom organizacji kombatanckich skupionych wokół Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych (reprezentującego takie organizacje jak: Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej), wspartych przez opolskie władze samorządowe, Sejm RP w 2011 ustalił dzień 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Inicjatywę ustawodawczą w zakresie uchwalenia nowego święta podjął w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *