Katastrofa Smoleńska – wrak tupolewa
[ Strona informacyjna: Smoleńsk ]
[ Brzoza ] [ Ciała ofiar ] [ Czarne skrzynki ] [ Dwie wizyty ] [ Filmy ] [ Kłamstwa smoleńskie ] [ Komisja Millera ]
[ Książki ] [ Linki ] [ Lista ofiar ] [ Lot cywilny czy wojskowy? ] [ Lotnisko ] [ MAK ] [ Muzyka ] [ Mity smoleńskie ]
[ Obsługa lotniska ] [ Śledztwa ] [ Trotyl ] [ Wątpliwości ] [ Wrak ] [ Wybuch ]
[ Zespół Macieja Laska ] [ Zespół parlamentarny ] [ Zgony poza katastrofą ]
Według opinii dr. hab. Karola Kraskiego, specjalisty prawa międzynarodowego i europejskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, stan prawny wraku Tu-154M jest następujący: jest to polska własność państwowa – Sił Zbrojnych, których jednostka powietrzna w pełni objęta immunitetem i przywilejami, która znalazła się na terytorium innego państwa za jego pozwoleniem i jej wrak należy wydać na każde żądanie. Jednak Jerzy Miller podpisał trójstronne memorandum, gdzie jedną stroną jest on, drugą minister transportu Rosji, a trzecią MAK. W tym porozumieniu z kwietnia 2010 roku zgodził się, żeby wrak pozostał w Rosji do czasu zakończenia tamtejszego śledztwa. W umowie tej rząd polski zrzekł się szybkiego przekazania wraku, a Rosjanie mogą dowolnie przesuwać termin jego oddania. Bezsilność Polski w tej sprawie jest więc winą polskiego rządu poprzez umowę jaką zawarł Jerzy Miller zaraz po katastrofie. Prokuratura rosyjska zależna jest od władz Rosji i to nie od prokuratury zależy termin wydania wraku, a od najwyższych władz rosyjskich.
Szczątki samolotu nie zostały odpowiednio zabezpieczone, co utrudniło śledztwo. Jeżeli doszło do awarii lub wybuchu na pokładzie samolotu, można to stwierdzić tylko badając każdy element samolotu. Samolot rozpadł się na około 60 tysięcy części, a jego elementy były przenoszone, tak jak statecznik, który przemieszczono o 50 m w kierunku centrum miejsca katastrofy, co widać przy porównaniu zdjęć satelitarnych z 11 i 12 kwietnia 2010 roku. Poza statecznikiem miejsce położenia zmieniło co najmniej siedem innych fragmentów samolotu.
Wrak był przez Rosjan niszczony. Wbijano w nim szyby, przecinano przewody, cięto większe fragmenty na kawałki. Rosjanie przyznawali, że niektóre większe fragmenty maszyny były pocięte na mniejsze części, by można było ułożyć je w tzw. obrysie samolotu i ułatwić przenoszenie. Jest to praktyka niespotykana w żadnym innym śledztwie dotyczącym katastrofy.
Przykładowo w śledztwie w sprawie katastrofy lotu Swissair 111 w 1998 roku, części rozbitego samolotu wydobywano z dna oceanu jeszcze w grudniu 1999 roku. Śledztwo trwało 4 lata, w jego trakcie w specjalnie wybudowanym hangarze rekonstruowano samolot z odnalezionych części. Pozwoliło to ustalić, że bezpośrednią przyczyną katastrofy był pożar na pokładzie, spowodowany wadą jednego z przewodów, który stopił się, po czym zapaliła się izolacja wykonana z wysoce łatwopalnego materiału termoplastycznego.
Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich mówił, że badanie wraku w kontekście przyczyn katastrofy ma szczególny sens wtedy, jeśli na pokładzie był wybuch. „Tutaj żadnego wybuchu nie było. Wrak nie jest niezbędnym dowodem, aby zakończyć badanie przyczyn katastrofy.” Nie wiadomo jednak w jaki sposób ustalono, że nie doszło do wybuchu skoro nie przebadano szczegółowo wraku.
Wrak Tu-154M do października 2010 roku leżał niezabezpieczony na płycie lotniska w Smoleńsku. 20 sierpnia 2010 roku naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski poinformował, że strona rosyjska zaproponowała zabezpieczenie wraku samolotu, dotychczas przechowywanego na wolnym, przez okrycie go brezentem i otoczenie miejsca trzymetrowym płotem, co zostało zaakceptowane przez stronę polską. Rosjanie zabezpieczyli w ten sposób wrak dopiero 6 października 2010 roku.
W grudniu 2010 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie niszczenia wraku przez funkcjonariuszy rosyjskich. Jedną z podstaw zawiadomienia o przestępstwie był materiał filmowy Telewizji Polskiej ze Smoleńska, przedstawiający m.in. cięcie wraku przez miejscowe służby w trakcie akcji na miejscu katastrofy w kwietniu 2010 roku.
W styczniu 2012 roku nad wrakiem składowanym na lotnisku Siewiernyj zbudowano wiatę mającą chronić szczątki samolotu przed niekorzystnym wpływem warunków atmosferycznych. W kwietniu 2012 roku dziennikarzom zaprezentowano umyte szczątki Tupolewa. Wywołało to zdziwienie prawników, którzy wskazywali, że jest to dowód w sprawie i jako taki powinien pozostać w stanie jak w chwili zdarzenia.
W marcu 2015 roku Parlament Europejski przyjął rezolucję o stanie rosyjskiej demokracji. Na wniosek frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w której zasiadają posłowie Prawa i Sprawiedliwości, w rezolucji zawarto też apel do władz rosyjskich o natychmiastowy zwrot wraku prezydenckiego samolotu. W pierwotnej wersji rezolucji miał się też pojawić wniosek o umiędzynarodowienie śledztwa smoleńskiego. Na wniosek posłów Platformy Obywatelskiej nie został on jednak włączony.
Rosja twierdzi, że zwróci wrak po zakończonym śledztwie. Polska i Rosja wykorzystały w śledztwie konwencję chicagowską dotyczącą lotów cywilnych i według tej konwencji samolot powinien zostać wydany po przeprowadzeniu czynności a nie po zakończeniu śledztwa, które może potrwać jeszcze wiele lat.
Zobacz więcej wątpliwości.
Film przedstawiający niszczenie wraku Tu-154M: